Szanowny Panie,
nie mogę zasnąć. Włączona pralka na trzy godziny, cały czas wiruje. Jutro będę cierpiał z tego powodu, bo hiszpańskie domy, nie są polskimi i ściany u nich cienkie. Słowem cały blok słyszy, że piorę. Tak, będę cierpiał. A teraz nie śpię, bo przecież muszę wyciągnąć wszystko z bębna.
Opowiedzieć Panu bajkę? Jest późno. Za 20 minut pierwsza w nocy. Opowiem. Na dobranoc. Nie wymyśliłem jej samej. Bracia Grimm napisali ją, a jest o jeżu i zającu. Cała historia jest prawdziwa, z dwoma oficjalnymi morałami i jednym moim.
Cicho. Sza. Czas zaczynać.
Był sobie jeż. Lubił wieczorami dreptać po ogrodzie i wynajdywać różne smakołyki. Pewnego razu zaszedł aż na pole. Przebywał tam zając, który nigdy wcześniej jeża nie widział w tych okolicach. Zaśmiał się od razu.
- Nigdy nie widziałem tak krótkich nóg. Wyglądasz bardzo śmiesznie.
Takie obejście oburzyło jeża i mruknął tylko o tym jaki to zając jest niegrzecznym.
- Na pewno nie umiesz się ścigać. - Powiedział zając, który lubił prędkość.
- Moje nogi idealnie nadają się do biegania. - Rzucił jeż bo nie mógł pozwolić sobie na taką impertynencję.
- W takim razie zmierzmy się.
- Oczywiście. - Zgodził się od razu jeż.
Umówili się na następny poranek. Zając poszedł szukać marchewek, a jeż do swojego domu. Czekała tam na niego małżonka, której zaraz opowiedział o zakładzie.
- Nigdy nie dogonisz zająca. - Jeżowa znana była w całym ogrodzie z niedowierzania.
- Oczywiście, że dogonię i ty mi w tym pomożesz - Powiedział jeż. A całość zabrzmiała bardzo tajemniczo.
Następnego ranka jeż z zającem stanęli na linii startu na największej polance w ogrodzie. Gdy gołębica gruchnęła START - ruszyli. Zając szybko wyprzedził jeża, a ten od razu po starcie ukrył się w krzakach. Gdy zając dobiegał do mety, jeżowa która wcześniej schowała sie przy linii mety krzyknęła "już jestem!".
Zając zdziwił się bardzo. Jeż i jeżowa są bardzo podobni dla zająca. Wzburzony zażądał rewanżu. Tym razem jeżowa stanęła do wyścigu. Po chwili zając biegł ile sił miał w nogach, jeżowa schowała się w krzakach, a jeż z linii mety krzyczał już jestem.
Zając żądał rewanżu siedemdziesiąt siedem razy i za każdym razem przegrywał. W końcu wyczerpany się poddał.
Od tamtej pory żaden zając nie ściga się z jeżem.
A morał z tego taki, żeby nigdy nie śmiać się ze słabszych i mniejszych.
Drugi morał żeby za żonę brać sobie kobietę ze swojego stanu. Niech jeże będą z jeżami.
A trzeci morał jest taki, że ile by zając sił w nogach nigdy nie dobiegnie do mety, jeż zawsze jest w domu, bo ma wokół rodzinę i przyjaciół.
O taka historia.
Stefan W.