Szanowny Panie,
nie doczekam się listu od Pana. A przecież i w górach Pan był i urodziny małżonki się odbyły, i twardy lock down w Polsce i kanał Suezki zatkany. Tematów nie brakuje...
Nie doczekam się, a przecież nie dość że bliski jest koniec marca, a u nas na koncie maleńko wpisów, jeszcze za parę godzin wypływam w morze i chęć mnie zżera żeby coś skrobnąć.
Nie przedłużając... Rejs będzie trwał jedynie cztery dni, ale jakże istotne będzie to wydarzenie. Płyniemy żeby sprawdzić stan techniczny statku. Słowem pierwszy rejs w historii nowego żaglowca Sea Cloud Spirit! No, może Pan sobie wyobrazić moje podniecenie, które pozwoliło mi spać do 0430 rano.
Zostały mi trzy godziny do wyjścia, sześć godzin do wypłynięcia. Będzie nas na statku około siedemdziesięciu. Większość to technicy, którzy wykorzystają ten czas, by sprawdzić czy systemy nad którymi pracują od dwóch lat będą działały na morzu np. kanalizacja, elektryka, mechanika, systemy odsalania wody itp. Ponadto statek musi wykonać kilka manewrów na przykład pokręcić się w kółko, albo popłynąć jak najszybciej prosto, przez określony czas, sprawdzić dewiacje magnetyczną, przejść w kontrolowany stan alarmowy, zrzucić łodzie ratownicze w ruchu, przy z góry ustalonej prędkości jednostki. Płynąć szybko, wolno i ekonomicznie, zahamować, cofnąć... Itd itp. To będą pierwsze dwa dni. My w tym czasie, będziemy nanosić poprawki na pokładzie przy naszych masztach i żaglach, czyli wymieniać nagle, dokręcać szekle, drutować je, uzupełniać przetyczki, coś zaszplajsować itp. Małe robótki, ale trochę ich jest, więc czasu nie zmarnujemy. Dopiero jednak po dwóch dniach przyjdzie kolej na nas. Odbędą się próby żaglowe.
Będziemy musieli postawić wszystkie żagle, potem zbrasować reje, wykonać manewry przecięcia linii wiatru np. zwrot przez rufę. Zobaczymy jak szybko statek płynie na żaglach. Sprawdzimy czy wszystko działa. Taki nasz egzamin. Jeżeli wszystko będzie chodziło jak ta lala, wracamy do domu przed świętami Wielkanocnymi i będziemy się ganiać na Lany Poniedziałek. Jeżeli jednak będziemy musieli nanieść jakieś małe poprawki, wrócimy w pierwszym tygodniu po świętach. Jeżeli poprawki będą duże, bo czegoś nie przewidzieliśmy, wtedy... No wtedy to nie wiem. Może wrócimy do Polski, przegrupujemy się i trzeba będzie wrócić tutaj? Nie wiem. Mam nadzieję, że się jednak uda i wyjdziemy z tej potyczki z morzem zwycięsko.
Rejs jest niewielki, bo będziemy pływać na hiszpańskich terenach morskich, w stronę Portugalii, ale zapewne okaże się epicki. Widoki zapierające dech w piersiach, słoneczna pogoda, żagle, maszty, uśmiech na mej twarzy.
Tymczasem miałem dziwny sen. Śniła się mi moja babci B., którą spotkałem siedzącą na chodniku gdzieś w Warszawie. Wyglądała bardzo źle. Nie podszedłem do niej, bo widziałem że poprosiła jakiegoś człowiek, aby wstrzyknął jej heroinę w stopę. Pomyślałem, że potrzebuje pomocy, więc poczekam bo przecież będzie się mnie wstydziła w takim stanie. Że podejdę do niej później, np. następnego dnia, kiedy będzie bardziej sobą. I jakoś jej pomogę. Tymczasem obserwowałem z kawiarni. Ten człowiek co wstrzykiwał jej narkotyk, wydawał się bardzo pomocny, ciepły, wyrozumiały. Nie oceniał tylko z nią rozmawiał.
Gdy skończyli, babcia wstała, coś do siebie gadała, a potem nagle odwróciła się do mnie i z taką złością, przez zaciśnięte zęby powiedziała: "Dzień dobry wnuczku".
No i nie wiem co o tym śnie myśleć, ale przez tą moją podświadomość chyba oszaleje.
Ukłony
Stefan W.