poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Kiedy opadnie kurz

Szanowny Panie,

obudziłem się dziś rano nieco zziębnięty. Nie pierwszy to raz w ciągu ostatniego tygodnia. Chyba muszę się przyzwyczaić - Pani D. lubi zabierać kołdrę tylko dla siebie. Nie robi tego chyba świadomie, po prostu jakoś sprawniej się owija przez sen. Nie narzekam jednak, bo tak poza tym Pani D. jest dla mnie dobra. Dziś na przykład wstała razem ze mną o 7.30 tylko po to, żeby przygotować mi do pracy obiad. Pomagała też w malowaniu łazienki, a w weekend dzielnie taszczyła ciężkie pakunki z trzeciego piętra, żeby żyło nam się lepiej.

Pani D. mówi do siebie i śpiewa samogłoski. Siedzi teraz obok i zagląda mi w ekran, więc nie mogę do Pana w spokoju pisać. A nie pisałem przecież już bardzo długo. Sam Pan jednak wie, że się działo.

Dzień przed weselem chciałem już wszystko odwoływać, tak się bałem pierwszego tańca. Tymczasem to tylko czterdzieści sekund wstydu i po strachu. A poza tym to jakoś wszystko samo już pędzi. Ludzie jedzą, ludzie piją. Podchodzą i całują, życzą i dziękują. Uśmiechają się.
Od ucha do ucha. Rytuał. Dobrze, że było i dobrze, że już minęło. I jakoś jeszcze się nikt nie obraził, a nawet chyba goście zadowoleni byli. Miło.

Przed ołtarzem jakoś się bardzo nie bałem... no nie, znowu mi zagląda w ten ekran. Jak ja będę teraz żył? Żadnej prywatności. Mój Boże!

No dobrze, do przysięgi może nie będę wracać, bo wszak obiecałem Pani D. lojalność... hm... zaraz, tam chyba nie ma nic o lojalności... czy to się już mieści w wierności? Tak, małżeństwo to dla mnie temat wciąż jednak dosyć abstrakcyjny. Doszliśmy wczoraj z Panną J... ups... Panią D. do wniosku, że na razie więcej zmian widzą w nas ludzie z zewnątrz niż my sami. Może jednak po prostu na razie sami nie wiemy z czym to się je. Koleżanki z pracy mówią mi, że złoto na palcu razi po oczach i że ta obrączka taka wielka. Trochę dziwne, bo wybraliśmy najdrobniejsze z dostępnych u jubilera w GK. A może kobity po prostu tak mają, że obrączki u chłopów zawsze je biją po oczach?

No nic, do tematu Pani D. na pewno wrócę jeszcze nie raz, więc na dziś starczy. Teraz czas na podróż poślubną.

Paweł D.

1 komentarz:

  1. Aż się człowiek sam do siebie uśmiecha jak to czyta :) Dużo miłości i słodyczy na codzień Państwo D. :)

    OdpowiedzUsuń