poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Miłość jak miłość

Szanowny Panie,

no nie wiem, czy jestem najlepszym doradcą w sprawach małżeństwa i uczuć przedślubnych? Byłem jednocześnie przerażony, szczęśliwy, pełen entuzjazmu, radości. Górowało jednak zmęczenie. Bo było mnóstwo rzeczy do załatwienia na ostatnią chwilę. Pamiętam, że jak jechaliśmy do Olsztyna to prawie zasnąłem za kierownicą i wjechałem w rów. A potem to już zabawa i szczęście. No ale co bym nie napisał w kontekście mojego związku wyda się dwuznaczne. Nie wiem też, czy gdy idzie o uczucia to są jakieś zasady. Znam kobiety, które gorliwie przyklasnęłyby mi, gdybym napisał Panu, że czegoś takiego nie ma. Że uczuć nie można sklasyfikować i opisać. Że to jest i że musi Pan się im po prostu poddać. Niech Pana niosą! Na szczęście nie jesteśmy kobietami i możemy spokojnie napisać jak jest... A jest tak, że w najbliższą sobotę przysięgnie Pan kobiecie dozgonną uczciwość, cierpliwość, miłość i wsparcie. To nie lada wyzwanie przed Panem, no bo to nie puste słowa. Będzie kolorowo i przyjemnie, ale też i nie będzie. Przecież ma Pan tyle słabych stron co każdy z nas. I ona ma tyle samo. I trzeba naprawdę kochać, a nawet więcej! Pracować nad związkiem. Pamięta Pan kazanie księdza na ślubie naszego kochanego A.? To kazanie o maśle! Małżeństwo jest jak chleb, który trzeba codziennie smarować masłem. Bo jak przestanie się smarować masłem to nic z Tego nie będzie. Chleb potrzebuje masła. I nie można o nim zapominać. Nasz przyjaciel wybrał wtedy ten wiersz:




Co ja będę Panu pisał? Mi przychodzi do głowy piosenka Happysad:



A tak w moim stylu to jeszcze napiszę Panu, że czeka Was fantastyczna przygoda. Pełna dziwnych zakrętów, wyzwań i decyzji. Fajnie, że w takiej przygodzie nie musi Pan brać samemu udziału, ale że znalazł sobie Pan kogoś z kim będzie dzielił jej fantastyczne rozwinięcie i zakończenie. Tylko czerpać garściami!

Teraz to sobie pośpiewam.

Miłość jak miłość od wieków tak samo, czasem zaboli i zwodzi, ale prawdziwa, gdy dowiesz się o niej...


trala lala la la...

Stefan W.

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz