co Pan namieszałeś, Panie? W ogóle nie mogłem posta nowego utworzyć. Bałagan jakiś. Zmiany. Po co to komu?
Postęp. Po co to komu?
Człowiek. Człowiek. Maszyna. Człowiek-maszyna. Maszyna.
Widzi Pan tu jakieś piękno? Znajdzie się. Zachwyt pojawia się przecież z zaskoczenia.
Niech Pan to powiększy.
Niech się Pan w tym zatopi.
Widzi Pan tu jakieś piękno? Zawsze coś się znajdzie. Zachwyt pojawia się przecież z zaskoczenia.
Słyszy Pan huk. Huk. I jak piszę huk, to znaczy - HUK! Tak prasuje się stal. Tłum. Ciała silne, żylaste. I ogień. Tryska z ciemności. Stal tryska… Stal!
Widzi Pan tych ludzi, którzy odpoczywają, schowani za prasą. Jeden próbuje się pożywić, drugi naprędce coś z butli duszkiem wychyla, trzeci siedzi z menażką między nogi wciśniętą i… tak siedzi tylko, bo na nic więcej już sił nie ma. Ludzie Ci brudni, czarni wręcz. Pot i brud. I wszyscy przez ten ogień zjednoczeni, chociaż czerń się leje ze ścian i sufitu.
Koła żelazne w cieniu się skrywają. Bezdusznie się obracają. Dla człowieka pracują, lecz z człowiekiem się zmagają. Mięśnie napinają. Kręgosłupy przygniatają. Kolana uginają.
Boże daj siłę. Na pewno z niejednego gardła słowa takie paść musiały. Daj siłę. Bo jak inaczej z tą prasą się zmagać? Skoro stal prasuje z łatwością taką, to co dopiero zrobić może z ludzkimi członkami? Pan spojrzy tylko na te twarze oświetlone przez stal ognistą – napięte, skoncentrowane. Ścięgna, mięśnie jak struny naciągnięte, jakby zwierza dzikiego ujarzmić musiały. Lew z ognia wszak kroczy między nimi. A może to i sam diabeł? Tytoń otuchy dodać musi. Bracia obok wspomogą ramieniem. Ale czy ktoś pomoże, kiedy coś nagle wypadnie, coś się przewróci, coś złego się stanie? A stać się musi kiedyś.Co dzień coś się dzieje takiego. Wypadki chodzą po ludziach. Mężczyźni zaciskają zęby. Ciągną te wózki. Obracają te koła. Zaciskają te szczypce. Walcują żelazo.
Paweł D.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz