niedziela, 27 stycznia 2013

Twarz głosząca

Szanowny Panie,

bruzdy głęboko wcinały się w jego twarz. Niesamowite wrażenie, tak jakby ich struktura dotykała samych mięśni, a przecież były tylko zmarszczakmi. Twarz była szara, nawet usta tego koloru. Powinny być czerwone, a tu zlewały się w jedno. Pajęczowata siatka rozbiegana po policzkach, zbierała się w kącikach oczodołów. Kolor tych oczu to wypalony słońcem błękit oceanu. Bardzo żywy na tle szarości twarzy. Przy tym nos duży, trochę pijacki, ale nie czerwony. Wyobraziłem sobie, że to od zimna taki nos mu urósł. Gdy patrzę na taką twarz, zaraz spoglądam na dłonie. Zazwyczaj ich nosiciele to robotnicy o czarnych paznkociach i grubych kościach. A tu nie. Dłoń była szczupła, czyżby urzędnik? Niemożliwe. Urzędnicy nie mają takich twarzy. Był biedny - świadczyła o tym znoszona kurtka, może był mechanikiem samochodowym na emeryturze? Zgadzałoby się. I tak patrząc na tą twarz pomyślałem o tym jakie to ludzie noszą gęby.

Niewiele jest na świecie twarzy niezwykłych. W przestrzeni autobusu, tramwaju, metra a nawet ulicy tych twarzy niesamowitych jest naprawdę bardzo mało. Nie mówię tu o buzi ślcznej dziewczyny. Twarzy aniołka, ale o takiej co przybija, co sprawia, że jesteśmy zmuszeni zadumać się nad nosicielem. Kiedyś widziałem w pracowni jednego z doktorów na UKSW fizjonomie ludzkie. Pamiętam zdjęcie Indianina. Takich twarzy już nie noszą. Wiem, bo byłem w Stanach i Ci indianie są śmieszni, przy tych ze starych zdjęć. Bo twarz to też odwzorowanie życia. Tamci byli wojownikami, a ci najczęściej są pijakami.

Czytam "Książkę Twarzy" Marka Bieńczyka i on pisze o fizjonomi Leo Benhakera:

"IV RP była poza wszystkim innym fizjonomicznie zbyt nieciekawa, by uwiarygodnić hasła, nadać im impet. Nie miała nic z niepokojącej obcości, która mogłaby przyciągnąć naród hipnotycznie do granic, naciągnąć go na transgresję, namówić na ciach-prach. Z tych wąskich lub zaciśniętych ust, z tych wąsów i wąsisk, z tych niedopowiedzianych grymasów, z tych półuśmieszków - naszej fizjonomicznej specjalności, trudno było spijać wiarę, tworzyć nastrój dla podkarmienia ducha. W innej niż polityczna, ale niekoniecznie łatwiejszej przestrzeni narodowej, jaką stał się futbol, uruchomiona natomiast została w tym samym czasie moc przetworzenia i obracania przeszłości na nice; pojęcie "z zagranicy" nabrało - zdrowej czy histerycznej - siły inicjacyjnej: obcy, człowiek z zagranicy, przyszedł przeprowadzić nas przez niewyobrażalną granicę."


O twarzach dużo mógłby powiedzieć choćby taki Michał Anioł, albo Leonardo da Vinci. Obaj idealnych szukali na targowiskach. Wystarczy spojrzeć na szkice artystów. Nos od jednego, ucho od drugiego. Twarz coś wyrażająca. Będąca zapisana na wieki, głosząca życie swojego właściciela.
 
Ukłony
Stefan W. 

1 komentarz:

  1. Podobno zwierzęta, jak ziewają przybierają wtedy ludzką twarz. Wczoraj jak patrzyłem na twarz Gastro jak ziewał to pomyślałem, że to prawda, miał twarz filozofa, jakiegoś kynikosa, dajmy na to Diogenesa. Pies filozof.
    Wyrazy szacunku
    Stały czytelnik

    OdpowiedzUsuń