czwartek, 24 października 2013

Pogoda ducha

Szanowny Panie,

nie przejmowałbym się mszą bardzo. Na siłę nie ma co łazić. W końcu otworzy się potrzeba i pójdzie Pan z dzieciątkiem i Harcerką. W wiarę wpisane są zwątpienia. Normalne. Ciekawe, że ruszył Pan ten temat w tej chwili, bo ostatnio wróciłem do modlitwy. Nie lubię o tym głośno mówić, bo mam potrzebę modlitwy cichej, w swoim małym świecie kanapy, na której teraz sypiam, ale coś uszczknę dla Pana. Zacząłem się modlić. To intymne. No dobra. Bo ja zwykle modlę się o mądrość. Nic w sumie więcej. Żeby mi nie zabrakło mądrości, której ustawicznie mi brakuje. By głupio nie robić. O to cały mój problem. A zatem modlę się wieczorem i rano czuję się wyjątkowo dobrze. Czasem człowiek się obudzi wcześniej i czuje, że wszystko jest na swoim miejscu, poukładane, przynależne miejscu i czasu. Ja tak miałem gdy wsiadałem zaczytany w Eugenię Grandet, H. Balzaca. Wiedziałem, że nie mam biletu. Wiedziałem, też jak wyglądają kanary.


Nawet nie oponowałem, gdy poprosił o okazanie dokumentu uprawiającego do przejazdu środkiem lokomocji. Poczułem trawiący alkohol, gdy sięgnął po mój dowód osobisty. Ponad dwieście złotych! A dzień wcześniej zareklamowałem buty, dostałem ponad dwieście złotych zwrotu. Nie nacieszyłem się długo tymi pieniędzmi! Mądrość? Świata nie przekląłem. Byłem sam sobie winien, co świat jest winny? Uśmiechnąłem się i pojechałem dalej. A wieczorem moja ulubiona Filozofia wina, Bela Hamvasa w nowym wydaniu. I niewielki fragment dotyczący wina, przypomniał mi to czego się uporczywie trzymam:

Chciałbym dodać jeszcze jedno: wszystkie poważniejsze wina górskie odpowiadają raczej dojrzałym mężczyznom po czterdziestce, a nie płochej młodzieży, ale wino z Somló jest po prostu winem starców. Jest winem mędrców, ludzi, którzy posiedli najważniejszą życiową wiedzę - pogodę ducha. To moja osobista prawda, której nie powinienem zdradzać. Doszedłem do niej drogą medytacji w Szigliget, o czym już pisałem na początku tego rozdziału. Oszałamiające wino z Somló pozwoliło mi być jak najbliżej owej wielkiej pogody ducha, mądrości oraz stanu niezwykłego odurzenia, dzięki któremu powstał ten świat.

Pogody ducha,
Stefan W.

P.S. Film trwa 16 minut i jest moim pierwszym zmontowanym filmem, więc wybaczcie za błędy. Nakręciłem go kamerą Sony GW55, którą miałem pożyczoną na wyjazd.
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz