Szanowny Panie,
weekendy powinny być trzydniowe. Dzięki temu, któryś z dni laby staje się kwintesencją odpoczynku. Nie chcę powiedzieć lenistwa. Lenistwo zakłada, że mamy jakąś pracę do wykonania, której z czystego lenistwa właśnie nie robimy. W sobotę robiłem kompletnie "nic". Znaczy się nie miałem w głowie jakiś niewykonanych zadań, wyrzuciłem je z myśli. Po prostu spałem ile mi się chciało, bez poczucia straty czasu. Ubrałem się wtedy gdy miałem ochotę, bez świadomości straty poranka. W końcu "nic" nie robiłem. Nie pisałem, nie szukałem zajęć. Nie chciało mi się czegoś. Z płaszczyzny "nic" wyszło "coś". Zachciało mi się sprzątać... posprzątałem, chciałem wyjść z psem... wyszedłem, w końcu zobaczyć się z M&M, to ich zobaczyłem. Nie z musu, ze społecznego przymusu, ze świadomości straty. "Nic" nie muszę, więc może mnie się zachce, a może nie. Jak zachcę to zrobię, jak nie, "nic" się nie stanie. Nie jest konieczne, nikomu życia nie uratuje, nikt też nie straci życia, a już najmniej ja. Bo robię co chcę, czyli "nic", albo "coś". To zupełnie inna postawa. Zawsze miałem, że muszę udowodnić sobie, a potem innym. Że w końcu wyzwanie, zadanie, celowość działania. A tu "nic" takiego nie ma miejsca. Chcesz rób, nie chcesz nie rób. Nie ma dobrego wyjścia, nie ma lepszego, oba są takie same. A nawet nie... Lepiej nie robić "nic", kiedy się nie chce, bez wyrzutów sumienia. Bo jeżeli robisz "nic" to już "nic" więcej zrobić nie możesz. I zostać możesz jak długo chcesz w tym stanie, nawet nie "odpoczynku" z początku listu do Pana. Bo odpoczynek to oddech po skończonej pracy. A tu "nic" nie muszę, "nic" nie robię, i nie mam żadnego z tego powodu problemu. Po prostu jest "nic", więcej "nic" i stąd dopiero może być "coś", ale nie musi. Zupełnie "nic" nie musi. I jak już potem jest "coś" to wynika z tego, że się chce, a nie że "coś" trzeba. Super sprawa. O oddechu napomknąłem.
Czy Pan wie jak ważne jest ziewanie? Ja nie wiedziałem. Może inaczej, czy Pan wie jak ważne jest dla mnie ziewanie? Pan ziewnie sobie raz to może i dla Pana będzie tak ważne jak dla mnie. Bez powstrzymywania, głośno z zamkniętymi oczami. Ziewam do nieba, znaczy do góry. Rozprężam się, wyciągam ręce w bok, zagarniając jak najwięcej przestrzeni. Mięśnie brzucha na chwilę "ziewnięcia" rozprężają się i już nie trzymają tłuszczu w ryzach w okolicach pępka. Podrapać się po brzuchu, boczkach wystających z "prawidłowej" rzeźby ciała. Ziewnięcie wyswabadza z masek, strojów, rozpręża na sekundę, na chwilę. Podczas ziewnięcia jestem najbardziej sobą. Nie udaję. Teraz jak o tym piszę, to ziewam i ziewam. Dobrze. Za jego pomocą uzupełniam tlen, ten dochodzi do mózgu, dzięki czemu pobudza komórki te szare i nie szare. Strzyka w kręgach. Przyjemność ziewania.
Silvia Matos i jej farma, na której miałem największą przygodę życia. Tylko 2 minuty o farmie, z muzyką. Kamera Sony GW55.
Wbrew moim myślom z soboty i niedzieli, w poniedziałek perfidnie zaplanowałem sobie cały miesiąc. Jakbym zupełnie zapomniał, że postanowiłem robić "nic" i ziewać, gdy tylko przyjdzie mi na to ochota. W poniedziałek wieczorem, według planu miesiąca, miałem biegać, we wtorek pójść na ściankę, albo biegać, ale do wtorku nigdy nie doszło, bo w poniedziałek plan spalił na panewce i poszedłem leżeć w wannie, napuszczając sobie co jakiś czas gorącej wody. Na szczęście "nic" zwyciężyło, a plan podarłem.
Pozdrawiam
Stefan W.
Czy Pan wie jak ważne jest ziewanie? Ja nie wiedziałem. Może inaczej, czy Pan wie jak ważne jest dla mnie ziewanie? Pan ziewnie sobie raz to może i dla Pana będzie tak ważne jak dla mnie. Bez powstrzymywania, głośno z zamkniętymi oczami. Ziewam do nieba, znaczy do góry. Rozprężam się, wyciągam ręce w bok, zagarniając jak najwięcej przestrzeni. Mięśnie brzucha na chwilę "ziewnięcia" rozprężają się i już nie trzymają tłuszczu w ryzach w okolicach pępka. Podrapać się po brzuchu, boczkach wystających z "prawidłowej" rzeźby ciała. Ziewnięcie wyswabadza z masek, strojów, rozpręża na sekundę, na chwilę. Podczas ziewnięcia jestem najbardziej sobą. Nie udaję. Teraz jak o tym piszę, to ziewam i ziewam. Dobrze. Za jego pomocą uzupełniam tlen, ten dochodzi do mózgu, dzięki czemu pobudza komórki te szare i nie szare. Strzyka w kręgach. Przyjemność ziewania.
Silvia Matos i jej farma, na której miałem największą przygodę życia. Tylko 2 minuty o farmie, z muzyką. Kamera Sony GW55.
Wbrew moim myślom z soboty i niedzieli, w poniedziałek perfidnie zaplanowałem sobie cały miesiąc. Jakbym zupełnie zapomniał, że postanowiłem robić "nic" i ziewać, gdy tylko przyjdzie mi na to ochota. W poniedziałek wieczorem, według planu miesiąca, miałem biegać, we wtorek pójść na ściankę, albo biegać, ale do wtorku nigdy nie doszło, bo w poniedziałek plan spalił na panewce i poszedłem leżeć w wannie, napuszczając sobie co jakiś czas gorącej wody. Na szczęście "nic" zwyciężyło, a plan podarłem.
Pozdrawiam
Stefan W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz