piątek, 27 grudnia 2013

Głową w dół

Szanowny Panie,

jak przeważnie było za mało, żeby z czegoś nagrabić myśli kupkę, to teraz jest dużo. Jak było przed, to jeszcze to jakoś było do ogarnięcia, ale po, to już się okazuje, że trudno z tego spójną historię sklecić. Może jak to wszystko poosiada, to jeszcze wrócę do porodu, tego co było zaraz przed i tego co było chwilę po. Na razie to wszystko się wałkuje, pulsuje, wciąż się ugniata. Ja tymczasem nie czuję się dorośnięty wystarczająco do tego, żebym mógł o tym napisać trzy zdania składne i później nie wstydzić się ich małości. 

Teraz jest tak - Antoni Feliks D. robi to, co wszystkie dzieci robić mają w zwyczaju - oczywiście na ile znam się na dzieciach i ich zwyczajach, a nie znam się przecież za bardzo. Zatem Antoni je, śpi, płacze, siusia i robi kupy. Niby niewiele, a jednak nie tak łatwo się w tym odnaleźć. Bo Antoniego nie trzymają się jeszcze nasze głupie zasady. Nie budzi się o siódmej, nie zjada trzech posiłków dziennie i w ogóle jest całkiem wolnym człowiekiem. Tyle, że ta jego wolność wymaga kogoś, kto da cyca lub zmieni pieluchę. I tu pojawiamy się my - rodzice. Ludzie z innej rzeczywistości niż ta pełzacza. Ludzie sztywni ze świata dużych zasad. Twardych. Oczywistych. Nienaruszalnych. Teraz zaskoczeni, że ktoś gwiżdże sobie na to wszystko, co nam tak namolnie wtłaczano latami. Zasypiamy tradycyjnie o północy, aby wstać na godzinę za godzinę, później zasypiamy na półtorej, żeby wstać na pół, a robią się z tego dwie, potem jeszcze na godzinę oczy zmrużymy, a tu już trzeba zaraz wstawać. I nie twierdzę, że jego sposób na życie jest jakiś gorszy. Może i lepszy. Po prostu nam się chyba trzeba poprzestawiać, bo powiem Panu szczerze, że od tego czasu poszatkowania, to na razie czuję, jakby mnie się mózg kręcił dookoła czaszki. Chociaż może to jeszcze trochę za sprawą zatrucia z pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia.

Leżymy teraz na naszej nowej, kolorowej kapie głową w dół. Znaczy - każde w swoją stronę. Gastro z łbem na zachód skierowanym, Panna J. z głową zadartą w górę, bo czyta Imperato-ra, ja ukierunkowany jestem północnie, czyli na południe nogami, a człowiek mniejszy skośnie, czy też zupełnie inaczej. Kropki i kreski. 

Jak się obudzę już na chwilę, to coś więcej napiszę. A powiem Panu, że jednym z moich postanowień noworocznych są  częstsze wpisy na Fandze. Bo to już obciach tak cztery na miesiąc i to na dwie osoby. I wiem, wiem - to przeze mnie, ofkors. Ale będzie lepiej, będzie lepiej!

Paweł D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz