niedziela, 8 grudnia 2013

Poczekalnia

Szanowny Panie,

a my czekamy. Panna J. czyta, przegląda fejsunia, szuka szafek i poleguje. Ja trochę się krzątam, to wyniosę worek ze śmieciami, to znowu coś przeprasuję. Jak dorwę się do komputera, to jakiś komiks połknę, jak nie, to kilka stron książki przemęczę. W głowie próbuję ułożyć sobie recenzję płyty Stone Temple Pilots z 2010 roku, ale jakoś nie idzie. Poleguję. Gastro ospały. Też poleguje i to przez cały czas prawie. W piątek nad Polskę nadciągnął Ksawery i przyniósł trochę zimy. Dziś było ładnie, ale popołudniu trochę śniegiem sypnęło. Nie przysypało nas niby jakoś całkiem, ale ja się czuję tak, jakbym zapaść miał w sen dłuższy. 

Torby mamy spakowane. Jest tam całe mnóstwo rzeczy. Ja oczywiście nie wiem, co dokładnie. Zamierzam improwizować, jak przyjdzie coś tam z nich wyjmować. Wiem, że nie ma tam na pewno moich kapci, a być powinny, ale ja kapci po prostu nie mam. 

Za niecałe trzy godziny będzie już ten dzień, co to już jest tym dniem terminowym. Niby nic to nie znaczy, ale Panna J. powiedziała, że zamierza w terminie. Oczywiście niewiele chyba w tym przypadku od niej zależy. Patrzymy ciągle, czy brzuch już opadł. Mnie się zdaje, że jakby się trochę spłaszczył tylko. Panna J. twierdzi, że opadł. Ja tam nie wiem, nie widzę. Staje ona przed lustrem, bokiem, gładzi się po brzuchu i patrzy. Tylko że lustro stoi na ziemi, więc nie wiem, czy się perspektywa nie zmienia? Skurczy nie było jeszcze żadnych, więc paniki nie ma. 

Trochę podziębieni jesteśmy. Mnie głowa tylko boli, ale Panna J. ma katar i ból gardła. A wie Pan, że ciężarne strasznie chrapią? Chciałem sprawdzić dlaczego, więc zacząłem wpisywać w googla: "dlaczego..." ale od razu wyskoczyło "dlaczego mężczyźni kochają zołzy". No i wpadłem w burzę złotych myśli i wyblakłych oczywistości, którymi nawet miałem się tu z Panem podzielić, ale pomyślałem, że szkoda miejsca na serwerach. Ale już chyba wiem, czemu mężczyźni kochają zołzy (nie żebym wcześniej nie wiedział - zołzy są po prostu fajne). No więc straciłem te piętnaście minut życia, ale później dowiedziałem się też, co też z tym chrapaniem i to podobno od nacisku na przeponę, estrogenu, który powoduje obrzęk śluzówki nosa, a może też być od większej ilości tłuszczu w organizmie i zatrzymywania wody. 

No i tak leżymy. Znaczy byliśmy na spacerze dłuższym, ale teraz to leżymy. Wiem, wiem, miałem iść z Panem na ściankę. Bym się ruszył, to by mi i dobrze zrobiło. Nawet sam miałem do Pana już zadzwonić, ale... w końcu pomyślałem, że chyba jednak nie chcę iść. Bo przecież tu czekanie na mnie czeka. Polegiwanie. Podjadanie. Poddenerwowanie - paradoksalnie pomieszane z zamuleniem i odrętwieniem. Szkoda mi z tego rezygnować. 

Pozdrawiam,
Paweł D.

2 komentarze:

  1. Justynka niech potrzyma jeszcze 2 dni , będzie prezent urodzinowy dla Babci B.
    Ja mam Janka. Cudne te wasze oczekiwanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymajcie się dzielnie w tym oczekiwaniu i oczywiście potem...... :) Niech się mały Derwiński na świat spieszy!! :)) Hurraaa!

    OdpowiedzUsuń