sobota, 20 marca 2010

Filip marzy o zalotach

Szanowny Panie,

doprawdy wytężam mózgownicę, żeby przekazać tu Panu coś interesującego. Tylko co? W moim przypadku milczenie jest złotem. Jak tylko buzię otwieram, to wylewają się z niej słowa, których wcale wypowiadać nie chcę. Pisanie jest nieco bardziej... hm... kontrolowane. Jednak tylko pozornie. W zasadzie staram się nadać lepszy kształt tym samym bełkotliwym wypowiedziom. Chyba wrócę do rysowania. Dawno tego nie robiłem, ale jest to zajęcie odprężające i nie wymagające słów (które to zaczynają mnie już męczyć). Trochę się boję. Sądzę, że dłonie wiele pozapominały, a i oko już mniej spostrzegawcze. No nic, spróbujemy. Chociaż... teraz zaczyna się sezon ruchu i rekreacji. Wypadałoby o siebie zadbać. Daje mi Pan przecież dobry przykład - powinienem podążać tą drogą. Może zmobilizuję się dziś do jakiegoś krótkiego biegu? Jasne. "Pawle, musisz być twardy! Zrób to! Ćwicz! Biegaj!" - tak to gadam do siebie... kiedy wcinam kolejne kanapeczki lub siedzę przed tym ogłupiającym ekranem. P-a-r-a-n-o-j-a!

Do tego wszyscy mi gadają, że w powietrzu czuć wiosnę. Wkurza mnie to. Obywatele, jak jeden mąż, wyjdą na ulice, do parków. Po skwerach i chodnikach wielkich miast zaczną biegać kędzierzawe amory. Serca będą się przebijać przez zmarznięte skorupy klatek piersiowych. Jeden Pan wyzna coś jednej Pani. Inny Pan, na tę samą Panią będzie spoglądać wstydliwie i do uczucia swojego się nie przyzna. Wieczorami płakać będzie w poduszkę, albo zwierzać się ze swych smutków bliskiej znajomej, która to w skrytości pożądać go będzie i cierpieć niezmiernie. Szkoda, że z mojego okna nie widać tego wszystkiego. Nawet koty się nie marcują.

Pumpernikiel, bęc!

Paweł D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz