sobota, 20 marca 2010

Sposób na Azorka

Szanowny Panie,

to wszystko Pana wina. Nie ma Pan kotów, to nie marcują się pod pańskim oknem. Proszę o to zadbać i następną wiosnę będzie Pan czuł przynajmniej w uszach. Ja na razie wąchałem, ale jeszcze nie wyniuchałem tego charakterystycznego zapachu. Pogodę dzisiejszą przyjąłem zrzuceniem z karku mojego pięknego kożucha i kupnem nowych lekkich trampków, które mi zastąpiły ciężkie zimowe obuwie. Zwykle jest tak, że gdy zrzucam buciory to czuje niezwykłą ulgę. W tym roku za krótko jednak nosiłem zimowe obuwie, więc nie doceniłem tego należycie. Tak to moja wiosna wygląda, przynajmniej jak na razie.
Dzisiaj natomiast byłem w BUWie i po raz kolejny się na tę instytucję wkurzyłem. Nigdy nie ma tego czego potrzebuje. Ganianie po tych półkach przypomina mi generała sprawdzającego swoje pułki. Zwyczajnie męczy a nie przynosi efektów. Coś jednak znalazłem, zauważyłem że BUW ma tę własność, iż gdy przypadkiem zerkniesz na jakąś półkę to w łapy trafia ci się mały skarb. A zatem tak na chybił-trafił wyciągnąłem parę ciekawych opowiadań.
A na koniec historia z cyklu brat mi opowiedział. To na pewno Pana rozbawi. Pewnej dziewczynie w Warszawie zdechł pies. Biedna kobietka nie wiedziała co ma zrobić. Nie mogła go pochować w ogródku, bo takiego nie miała a zresztą podobno to niedozwolone. Tym bardziej nie dało się łopatą rozgrzebać, któryś z okolicznych parków. Znalazła jednak rozwiązanie. Stwierdziła, że trzeba będzie zutylizować zwierzę. Są specjalne firmy, które się tym zajmują. Następnego ranka zapakowała szczelnie psiaka w pudełko. Zwierz był dosyć duży, więc i pudełko nie najmniejsze. Wsiadła jak na warszawiankę przystało do tramwaju. Pojazd ruszył, a ona biedna stała z tym ciężkim pudłem. W końcu jednak znalazł się dżentelmen, który zaoferował się z pomocą. Wziął od dziewczyny pudło i zaczął ją zagadywać. Rozmowa była całkiem miła, gdy chłopak z czystej ciekawości zapytał się o zawartość nawet dla niego ciężkiego pudełka. Dziewczyna nie chciała zdradzić tajemnicy. W sumie wiozła psa i nie wiedziała jak pasażerowie i dżentelmen zareagują. Powiedziała, że komputer się jej zepsuł i wiezie go do naprawy. W tym momencie chłopak wyskoczył na przystanek tramwajowy i zwiał z pudłem.

Uśmiałem się do łez

Stefan W.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz