niedziela, 14 marca 2010

Na tapczanie...

Szanowny Panie,

pisanie coś mi nie idzie. Nic nie poradzę. Natura tak mnie ukształtowała. Jestem leniem. Do tego takim dziwnym... takim, który w zasadzie nie może powiedzieć "jestem". Taki leń "bywa". Tak, tak... to samo tyczy się niektórych innych czasowników. Mam pasje? Raczej miewam. Z większością jest problem przy tego typu odmianie, ale rozumie Pan o co mi chodzi. Myślę, że to kwestia jakiejś chemii. Zjawiska wywołują euforię. Wydaje się, że staną się moim światem całym. I są. Przez dni kilka są. Może być, że przez tydzień czy miesiąc nawet. Nie ma jednak nadziei. Zbledną w końcu, smak stracą, zapach. Jednego dnia góry złota przypominają, a drugiego nic już nie znaczą.

Wiem. Jak mam zły humor, to pisać nie powinienem wcale, bo toż to stuprocentowy obciach we flakoniku do globalnego śmietnika wrzucam. Jak to mówią - chuj tam! No i w tym miejscu powinienem się zaczerwienić, spuścić oczy, a potem pomyśleć trochę nad swoim postępowaniem. Czy chcę zaniżać poziom współczesnego języka pisanego? Czy rzeczywiście wypada używać wulgaryzmów w miejscu publicznym? Nie starczy, prostaczku, jak sobie pod nosem klniesz jak szewc, kiedy twój zawodnik w NBA 2k10 znów okazuje się pikselową pokraką, która z koszykarzem ma tyle wspólnego, co Truskawka Warecka z jakimś szlachetnym Bordeaux? A spojrzy Pan - to dosyć zabawne porównanie. Przecież koszykówka na światowym poziomie i dobre wina są dla mnie jakimś dalekim, abstrakcyjnym wręcz, majakiem. A Truskawka Warecka? Historia młodości. Może niezbyt chwalebna, ale namacalna. Prawdziwa. Jaki z tego morał? Żyję w rzeczywistości kopii. A ta nasza (powiedzmy, że nasza) Warszawa? Czy to nie jest kopia przedwojennej stolicy Polski przypadkiem? Ech, przepraszam. Próbuję tylko poruszyć nieco krew w Pana skroniach.

Nic mnie się nie chce. Pan lepiej napisze, co tam u Pana dobrego słychać. Trochę rozrywki mi Pan może dostarczy.

Ukłon z przytupem, głowa pod butem!

Paweł D.

P.S. Proszę, jakie mieliśmy egzotyczne widoki w samym środku miasta...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz