no już myślałem, że miał Pan prawdziwą przygodę z wężami. Tymczasem okazuje się, że tylko nudne kąpiele w dżungli w towarzystwie bajecznie pięknych kreolek. Nuda. Wie Pan co... nawet bym się i odniósł jakoś do tych rzeczy opisanych przez Pana, ale jest ich tak dużo i wydają mnie się tak abstrakcyjne, że poczułem się tak, jakby opisał mi Pan fragment z książki Cejrowskiego. Naprawdę Pan jest w takich miejscach i robi takie rzeczy? Zadziwiająca sprawa. Zawsze sadziłem, że Ziemia jednak kończy się w którymś miejscu i jeśli się potknąć, to można wpaść w niezłą otchłań.
U nas Boże Narodzenie. Wiem, że chętnie by Pan się pojawił na te trzy dni w domu. Mam jednak nadzieję, że jakaś specjalna wigilijna kolacja Pana nie ominęła. Święta na Chopinie - to też musi być ciekawe doświadczenie. Tu jest w zasadzie tak, jak każdego roku. Choinka, prezenty, pierogi, pasterka, karp, kolędy (ja oczywiście nie śpiewam) i tego typu rzeczy. Nie powiem, jest przyjemnie. Zwłaszcza po tygodniu, który spędziło się na zmianę a to w depresyjnym biurze, a to w przeludnionych centrach handlowych. Ale do Bożego Narodzenia trzeba się jednak odpowiednio przygotować. Tak mentalnie. Jak to zrobić tak z biegu, to jakoś tak... za szybko to wszystko się kręci. Brak śniegu też nie pomaga. Piękna Wielkanoc by z tego była. Dżdżysta Gwiazdka to raczej smutny widok. Nawet mój owczarek (czy w wersji feministycznej "moja owczarka") jakoś nieświątecznie wyglądał(a) wczoraj.
Panie Cejrowski, muszę uciekać. Trzeba po ciocię podjechać, żeby ją na świąteczny obiad przywieźć. Umieram też z niecierpliwości, żeby dowiedzieć się, jak też wygląda Gwiazdka na Karaibach, więc niech Pan nie zwleka z odpisywaniem. Ja wiem, że tam dużo się dzieje i pewnie czasu Pan wcale nie ma na głupoty, ale my - zwykłe szaraczki - czekamy na odrobinę egzotyki i posmak przygody (nawet jeśli ta przygoda nie nasza).
U nas Boże Narodzenie. Wiem, że chętnie by Pan się pojawił na te trzy dni w domu. Mam jednak nadzieję, że jakaś specjalna wigilijna kolacja Pana nie ominęła. Święta na Chopinie - to też musi być ciekawe doświadczenie. Tu jest w zasadzie tak, jak każdego roku. Choinka, prezenty, pierogi, pasterka, karp, kolędy (ja oczywiście nie śpiewam) i tego typu rzeczy. Nie powiem, jest przyjemnie. Zwłaszcza po tygodniu, który spędziło się na zmianę a to w depresyjnym biurze, a to w przeludnionych centrach handlowych. Ale do Bożego Narodzenia trzeba się jednak odpowiednio przygotować. Tak mentalnie. Jak to zrobić tak z biegu, to jakoś tak... za szybko to wszystko się kręci. Brak śniegu też nie pomaga. Piękna Wielkanoc by z tego była. Dżdżysta Gwiazdka to raczej smutny widok. Nawet mój owczarek (czy w wersji feministycznej "moja owczarka") jakoś nieświątecznie wyglądał(a) wczoraj.
Panie Cejrowski, muszę uciekać. Trzeba po ciocię podjechać, żeby ją na świąteczny obiad przywieźć. Umieram też z niecierpliwości, żeby dowiedzieć się, jak też wygląda Gwiazdka na Karaibach, więc niech Pan nie zwleka z odpisywaniem. Ja wiem, że tam dużo się dzieje i pewnie czasu Pan wcale nie ma na głupoty, ale my - zwykłe szaraczki - czekamy na odrobinę egzotyki i posmak przygody (nawet jeśli ta przygoda nie nasza).
Wesołych Świąt!
Paweł D.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz