widok z mojej koi może spodobać się
pańskiej romantycznej duszy. Odpowiada za niego niewielki bulaj,
który wycina bezkres oceanu Atlantyckiego. Oceaniczny bezkres...
Wyobrazić sobie to można, ale zobaczyć, to coś znacznie więcej.
Mam w głowie takie widoki jak: salar de Uyuni w Boliwii, czy Wielki
Kanion w Stanach Zjednoczonych i to one przytłaczały mnie swym
ogromem. Teraz „bezkres” jest ni mniej, ni więcej tygodniowym
płynięciem, po około 130 mil morskich dziennie. To jest
Przestrzeń. Przerażająca gdyby nie było pokładu pod nogami.
Ponad tysiąc mil płynięcia, a na mapie nie przepłynęliśmy nawet
jednej czwartej trasy, którą mamy przed sobą. Wyobraża Pan sobie,
jeszcze półtora miesiąca wody? Jak
to Panu przybliżyć? Być ćwierćnutą
w najdłuższej symfonii skomponowanej przez człowieka, nie jest tym
samym co siedzieć na tym pokładzie i patrzeć przez mój bulaj.
Zakochać się w pięknej kobiecie, ale tak że zatraci się Pan w
tym uczuciu i pozostawi wszystko inne dla niej, to już znacznie
bliżej. Albo niech Pan pomyśli o Tolku i o tym, że przed nim sto
lat życia, ogrom tego co się mu jeszcze wydarzy, jest nie do
pojęcia.
Siedziałem
sobie dzisiaj na szczycie bukszprytu. Przed sobą rozpościerał się
widok na żaglowiec wypełniony wiatrem. Ocean miałem po prawej i
lewej ręce, za sobą i pod sobą. Nic tylko słona woda. Nic więcej.
Słona woda. A nade mną niebo, w kolorze tej wody. W Piśmie Świętym
było napisane, że w pewnym momencie Stwórca oddzielił Niebo od
Ziemi. A tutaj często tego nie widać, albo bardzo słabo. Zlewają
się ze sobą. Jednoczą. W tym ogromie odnajdują się statki,
płynące w przeciwnych kierunkach. Jak to możliwe, że jest to tak
duża przestrzeń, a nagle na radarach i innych programach widać
płynący statek? Albo jeszcze lepiej! Nagle podpływa pod pokład
wieloryb, na pokład wlatuje latająca ryba, prawie potrąciliśmy
żółwia morskiego. Przecież w tak wielkiej przestrzeni znalezienie
siebie, nawet przypadkowe powinno być rozpatrywane w kategorii cudu!
Cuda się zdarzają.
Szanowny
Panie mieszkam z bosmanem. Obok jest mój ukochany „Karton”,
czyli kajuta dla dziewięciu osób, zajęta przez szkolnych uczniów.
Jestem na żaglowcu. Realizuje jedno ze swoich największych marzeń.
Przez bulaj patrzę na ocean. Na mapie widzę jak mało przepłynąłem.
To tylko wycinek nieskończoności, której doświadczam. Jestem
zamknięty w klatce pokładu. To jest jak więzienie wolności.
Ukłony
Stefan W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz