Szanowny
Panie,
czy
kupować szafę orzechową Pan się pyta? Odpowiadam – nie kupować.
W IKEI Pan sosenkę kupisz za pół-darmo. Sosenka miękka, ale chyba
bardziej na czasy nasze. Nawet jak się rozpadnie za dwa lata, to
sobie Pan po taniości coś ogarnie nowego we wspomnianym sklepie.
Każde pokolenie ma takie szafy, na jakie sobie zasłużyło. A my to
na miękką sosnę, co najwyżej – a może i na to nie?
Przede
wszystkim, to mógł Pan załączyć zdjęcie owej Szwedki, a nie
Pańskie, bo na Pana ryło to się już w życiu napatrzyłem i nie
twierdzę, że jest jakieś wyjątkowo szkaradne, ale powiedziałbym
łagodnie, że nie wzbudza we mnie większego entuzjazmu. Tymczasem
zdjęcie głównej bohaterki wpisu mogłoby okazać się swego
rodzaju urozmaiceniem na naszej opustoszałej ostatnimi czasy Fandze,
nie uważa Pan?
Najważniejsza
sprawa: skoro już jest tam ta dziewczyna, to niech Pan tak pochopnie
nie dziewiętnalizuje kwestii, które wydają się jej ważne. Nie
chce Pan kupować szafy orzechowej? Niech Pan się wsłuchuje w
młodość lepiej i nie myśli sobie arogancko, że Pan nadal jest
młody, tylko mądrzejszy niż Ci jeszcze młodsi. Każdy stary,
nawet jak twierdzi głośno, że faktycznie jest stary, to w głębi
ducha myśli sobie, że wykiwał wszystkich, bo przecież mu wiosna w
sercu hula. Człowiek chce żyć. Instynkt. Nie jest Pan wyjątkiem.
Czy myśli Pan, że ja się czuję jak żona, dwójka dzieci i pies?
Jak cotygodniowy obiad u dziadków? Jak Fitolizyna na kamienie
nerkowe i wizyta u optyka po pierwsze okulary? Otóż... nie. Czy to
coś zmienia? No... nie. Mam prawie trzydzieści pięć i zamiast
szafy mam wnękę, w której jest taki burdel, że hej. Stary nie
jestem i Pan też nie jest. Młody nie jestem i Pan też nie jest.
Jesteśmy średni – myślę sobie. A taka dziewiętnastolatka ma to
serce jeszcze niezafajdane tak bardzo. Sam Pan pisze, że w sumie to
trudno się nie zgodzić z jej bólami, ale... to nie miejsce i czas?
Czy to nie szafa orzechowa szepcze Panu do ucha, że nie ma co
wieczoru z gośćmi psuć, a Conrad jest tu bardziej na miejscu,
bardziej pożądany? A może właśnie taki ból dziewiętnastoletni,
porywczy, acz krótki, głupiutki i naiwny, ale szczery, może taki
właśnie porwie jakiegoś Helmuta-milionera, który w jakąś ideę
zechce myśl (i kasę) zasadzić, kumplom z klubu Rockefellera
sprzeda i może stare dupska ruszą i coś zrobią konkretnego,
zamiast brzuszyska obwisłe wozić raz po raz po Atlantyku? Czy
pierdolę trzy po trzy? Szansa na to jest wielka. Wszak już średniak
się ze mnie robi pełną gębą, więc i na głowę się coś rzucić
może.
Whatsappa
nie mam, ale może zainstaluję, bo Pan gdzieś tam, a koleżanka
Kaja też jakoś w rejonach z drogimi opłatami, a i Pan Waldek z
tego korzysta i Pan Kuba Z. chyba też, więc może i się przyda po
prostu. Chociaż ja to i tak marny jestem w takiej komunikacji typu
„no i co tam?”, bo mnie zawsze dopada myśl, że „nic przecież
– fuck off”, więc nie wiem, czy jest sens w tym. Za to widzi
Pan, że odpisane szybciutko, bez odwlekania, cacuńka.
Mam
nadzieję, że jakoś do neta Pan się dobierze niedługo i piłkę
odbije.
Kłaniam
się nisko,
Paweł
D.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz