Szanowny Panie,
Rozważna i romantyczna
jakoś wcale mnie nie dziwi w Pana przypadku. Pan w ogóle żyje w jakimś
świecie bajkowym. Ja z fantasy od Jane Austen
wolę już nawet tego przeoranego na wszystkie strony Tolkiena. Nie dziwota, że czasem między nami nawet nici
porozumienia nie ma. Szkoda gadać. W zasadzie jednak wypowiadać się nie
powinienem, bo ani filmu nie widziałem, ani książki żem nie przeczytał, więc
co ja będę kobiecinę z góry szkalował.
Dosyć jednak o babach. Przejdźmy do męskich spraw. O co też
Panu chodzi z tym wieczorem kawalerskim, Panie Szanowny? Że gdzie ja Pana
wrobiłem? Przecież to zaszczyt Pana kopnął i powinien się Pan najzwyczajniej w świecie
tarzać w zadowoleniu. A Pan narzekasz. Wstyd. Ale może Pan za bardzo się
przejmujesz? Bo widzisz Pan – ja wcale na ten kawalerski nie chcę robić nie
wiadomo czego. Niech Pan pomyśli w ten
sposób : czego ja – Stefan - bym oczekiwał? A później niech Pan zrobi coś
zupełnie odwrotnego i będzie dobrze z pewnością. Błagam tylko o nie zmuszanie
mnie do niczego ekstremalnego. Musi Pan wiedzieć, że mam klaustrofobię i lęk
wysokości. Wszelkim skokom (zwłaszcza adrenaliny) mówię stanowcze: nie! To tak
żeby była jasność. W ogóle niech Pan nie myśli za dużo. Bo tej Pańskiej
ułańskiej fantazji, to się trochę obawiam. Ja jestem spokojny człowiek.
Wystarczy mi, że kilka kieliszków wypiję, słów kilka zamienię z kolegami
starymi, w mordę dam komuś, jak się napatoczy… no takie wie Pan, tradycyjne
rozrywki raczej preferuję.
Może pójdziemy na nowego Spider-Mana? Czy to niemęskie?
Jezu! Co też wypada mężczyźnie? No nic po prostu. Tylko
wóda, baby, samochody i sport! Cóż za obłęd! I jak tu człowiek może zwyciężyć
wojnę płci, jeśli wbija mu się do głowy takie potworne schematy od dziecka?!
Toż to się z nas robi jakieś półmózgi!
A gdyby mężczyzna był taki Rozważny i romantyczny? To z zasady byłby przegiętą ciotą. A
kobiety mogą! Taka to sprawiedliwość.
A może PlayStation Pan załatwisz i w Mortal Kombat popykamy?
Mi przyszła żona już zapowiedziała, że z Playki nici, bo i
telewizora nawet mamy w życiu nie mieć, więc byłoby to może i odpowiednie
pożegnanie z wolnością. Czy nie?
Ach, zrobisz Pan, co zechcesz – ale nie mów Pan, że nie
próbowałem pomóc!
Powodzenia!
Paweł D.
PS. Słyszałem, że istnieje taka stara tradycja, że deleguje
się świadka, do wykonania w zastępstwie pana młodego pierwszego tańca na
weselu. Jest to – jak mówią znawcy starych obyczajów – wielki honor dla drużby.
Myślę, że jestem skłonny obdarzyć Pana tą łaską. Proszę być zatem zwartym i
gotowym…
Noo, tak. To ja wydeleguję druhnę, bo bez Pana ja nie będę z siebie robić wariata.
OdpowiedzUsuńPaweł jednym słowem nie kombinuj.
OdpowiedzUsuń