Szanowny Panie,
coś mi się zdaje, że częstotliwość ukazywania się nowych postów na „Fandze” znacząco spadnie. W końcu rozmawiają ze sobą dwaj panowie pracujący. Tacy, co to żadnej pracy się nie boją i na swe twarde klaty przyjmują coraz to nowe wyzwania. No i żeśmy obaj Panie Stefanie ni stąd, ni zowąd wylądowali w telewizji. Cóż to za dziwne zrządzenie losu? Oczywiście, powiem szczerze, moja praca wiele wspólnego z Pańską nie ma, ale… po kolei…
W czwartek musiałem wstać o 5.30. Pan to sobie wyobraża? Nie 11.00. Nie 10.00. Nie 9.30 (to moje standardowe godziny otwierania prawej powieki przez ostatni rok). O 5.30!!! Wszystko po to, żeby dojechać na 8.00. Byłem spóźniony o dwie minuty. Tak to się u nas teraz jeździ. Tyle w temacie komunikacji. Nie jest dobrze. Przyznam jednak, że staram się spoglądać na sprawę z pewną dozą optymizmu. Myślę zatem: „Do diaska! Jest zimno, jak… Czyli bardzo zimno. Autobus jedzie dwie godziny. W metrze ciasno. Cóż to Boże drogi za niezwykłe doświadczenia na mnie zesłałeś? Jakież to inne. Ile w tym uroku!” Nie śmieję się. Tak to jest właśnie. I doskonale Pana rozumiem! A, nie oszukujmy się, nie zdarza się to często. Tak, można czerpać przyjemność z rzeczy, które z natury swojej są cholernie nieprzyjemne. I (bez ściemy) czerpię radość z zaistniałej sytuacji pełnymi garściami. Czy praca ta jest taka różowa i cukierkowa? Hm… odpowiedź na to pytanie znajdzie Pan w następnym akapicie, który roboczo zatytułowałem: „Śmierć uchwycona kamerą!”
Jak może Pan wnioskować z tytułu, wylądowałem w miejscu, które trochę mnie przeraża. To coś, jakby „Fakt” w wersji TV. Tytuły muszą krzyczeć! Zresztą – to jest tu najważniejsze. Umiejętność wymyślania krzykliwych (chwytliwych?) tytułów. Obawiam się, że gardzi Pan czymś takim. Ja – nie. A czemuż to? Bo i nie mam tyle doświadczenia z mediami. Telewizja internetowa? Kto to widział? Dziwna sprawa. Filmiki z dupy. Trochę sensacji. I najważniejsze – cycki! Co się klika? Cycki i dupy – każdy to Panu powie. Ale sprawa nie jest prosta. Bo toż to nie portal erotyczny. Zatem. Jaka jest reguła? Sam jeszcze do końca nie wiem. Ale coś tam już liznąłem (hmm… to słowo akurat nie na miejscu – przynajmniej w danym kontekście). Zatem. Jak robisz playlistę na portalu, to dupy muszą być oddzielone czymś w miarę neutralnym. Co jest neutralne? Największe pożary w historii Izraela? Powódź w Wenezueli? Zamachy bombowe w Bagdadzie? Nie! To nie są nawet przecinki do dup. Dupy bowiem można oddzielać materiałami interesującymi, a nie jakimiś pożal się Boże kataklizmami. Zatem – „Zabili misia”, „Joanna Jabłczyńska o pokazie mody Ossolińskiego”, „Relacja z planu nowej produkcji TVN”. Jak Pan widzi, mój zasób wiedzy znacznie się poszerzył od środy. Wiem, kim jest Joanna Jabłczyńska (taka z twarzą, jak delfin – tak przynajmniej twierdzi Pana rodzeństwo). I też wiem już, co to „setka” (więc niech mi Pan tu nie zgrywa mądrali).
Praca moja jest zatem moralnie wątpliwa. Ale też bez przesady. Daje rade. Poza tym – ma kilka plusów. To fakt! Mają tam bowiem ekspres do kawy, a samą kawę nie jakąś tam rozpuszczalkę, tylko prawdziwą – w ziarenkach! Problem jedynie w tym, że w mojej redakcji nikt nie pije kawy, zatem do tej pory nie wiem, jak ową machinę obsługiwać… No sam Pan przyzna. W redakcji nikt nie pije kawy. Cholera, jak to w ogóle brzmi? Nikt nie pije kawy! Jeden się nie nauczył. Drugi nie lubi. Trzeci wprost nienawidzi. Hmm… nowe doświadczenia… wspominałem o tym, czyż nie?
Inne plusy? Można wychodzić do sklepu, na obiad, a nawet do toalety.
Minusy? Nie ma umowy o pracę i można wylecieć w każdej chwili. I kręgosłup mnie boli od siedzenia. Co jest trochę przerażające, bo ostatnio odkryłem, że jak zaczynam już mieć z czymś problemy, to się jakoś nie cofają, tak jak to było kiedyś, tylko raczej się pogłębiają. Starość nie radość.
No i zaczynam dziś jednodniowy weekend! Pierwszy wolny poniedziałek! Jak tu go spożytkować?
A kiedy będzie Pan w okolicy?
Paweł D.
coś mi się zdaje, że częstotliwość ukazywania się nowych postów na „Fandze” znacząco spadnie. W końcu rozmawiają ze sobą dwaj panowie pracujący. Tacy, co to żadnej pracy się nie boją i na swe twarde klaty przyjmują coraz to nowe wyzwania. No i żeśmy obaj Panie Stefanie ni stąd, ni zowąd wylądowali w telewizji. Cóż to za dziwne zrządzenie losu? Oczywiście, powiem szczerze, moja praca wiele wspólnego z Pańską nie ma, ale… po kolei…
W czwartek musiałem wstać o 5.30. Pan to sobie wyobraża? Nie 11.00. Nie 10.00. Nie 9.30 (to moje standardowe godziny otwierania prawej powieki przez ostatni rok). O 5.30!!! Wszystko po to, żeby dojechać na 8.00. Byłem spóźniony o dwie minuty. Tak to się u nas teraz jeździ. Tyle w temacie komunikacji. Nie jest dobrze. Przyznam jednak, że staram się spoglądać na sprawę z pewną dozą optymizmu. Myślę zatem: „Do diaska! Jest zimno, jak… Czyli bardzo zimno. Autobus jedzie dwie godziny. W metrze ciasno. Cóż to Boże drogi za niezwykłe doświadczenia na mnie zesłałeś? Jakież to inne. Ile w tym uroku!” Nie śmieję się. Tak to jest właśnie. I doskonale Pana rozumiem! A, nie oszukujmy się, nie zdarza się to często. Tak, można czerpać przyjemność z rzeczy, które z natury swojej są cholernie nieprzyjemne. I (bez ściemy) czerpię radość z zaistniałej sytuacji pełnymi garściami. Czy praca ta jest taka różowa i cukierkowa? Hm… odpowiedź na to pytanie znajdzie Pan w następnym akapicie, który roboczo zatytułowałem: „Śmierć uchwycona kamerą!”
Jak może Pan wnioskować z tytułu, wylądowałem w miejscu, które trochę mnie przeraża. To coś, jakby „Fakt” w wersji TV. Tytuły muszą krzyczeć! Zresztą – to jest tu najważniejsze. Umiejętność wymyślania krzykliwych (chwytliwych?) tytułów. Obawiam się, że gardzi Pan czymś takim. Ja – nie. A czemuż to? Bo i nie mam tyle doświadczenia z mediami. Telewizja internetowa? Kto to widział? Dziwna sprawa. Filmiki z dupy. Trochę sensacji. I najważniejsze – cycki! Co się klika? Cycki i dupy – każdy to Panu powie. Ale sprawa nie jest prosta. Bo toż to nie portal erotyczny. Zatem. Jaka jest reguła? Sam jeszcze do końca nie wiem. Ale coś tam już liznąłem (hmm… to słowo akurat nie na miejscu – przynajmniej w danym kontekście). Zatem. Jak robisz playlistę na portalu, to dupy muszą być oddzielone czymś w miarę neutralnym. Co jest neutralne? Największe pożary w historii Izraela? Powódź w Wenezueli? Zamachy bombowe w Bagdadzie? Nie! To nie są nawet przecinki do dup. Dupy bowiem można oddzielać materiałami interesującymi, a nie jakimiś pożal się Boże kataklizmami. Zatem – „Zabili misia”, „Joanna Jabłczyńska o pokazie mody Ossolińskiego”, „Relacja z planu nowej produkcji TVN”. Jak Pan widzi, mój zasób wiedzy znacznie się poszerzył od środy. Wiem, kim jest Joanna Jabłczyńska (taka z twarzą, jak delfin – tak przynajmniej twierdzi Pana rodzeństwo). I też wiem już, co to „setka” (więc niech mi Pan tu nie zgrywa mądrali).
Praca moja jest zatem moralnie wątpliwa. Ale też bez przesady. Daje rade. Poza tym – ma kilka plusów. To fakt! Mają tam bowiem ekspres do kawy, a samą kawę nie jakąś tam rozpuszczalkę, tylko prawdziwą – w ziarenkach! Problem jedynie w tym, że w mojej redakcji nikt nie pije kawy, zatem do tej pory nie wiem, jak ową machinę obsługiwać… No sam Pan przyzna. W redakcji nikt nie pije kawy. Cholera, jak to w ogóle brzmi? Nikt nie pije kawy! Jeden się nie nauczył. Drugi nie lubi. Trzeci wprost nienawidzi. Hmm… nowe doświadczenia… wspominałem o tym, czyż nie?
Inne plusy? Można wychodzić do sklepu, na obiad, a nawet do toalety.
Minusy? Nie ma umowy o pracę i można wylecieć w każdej chwili. I kręgosłup mnie boli od siedzenia. Co jest trochę przerażające, bo ostatnio odkryłem, że jak zaczynam już mieć z czymś problemy, to się jakoś nie cofają, tak jak to było kiedyś, tylko raczej się pogłębiają. Starość nie radość.
No i zaczynam dziś jednodniowy weekend! Pierwszy wolny poniedziałek! Jak tu go spożytkować?
A kiedy będzie Pan w okolicy?
Paweł D.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz