piątek, 31 grudnia 2010

Do siego roku

Panie Pawle,

w ostatnim wpisie w starym, wysłużonym roku napisał Pan o naszym blogu "badziewny". Panie Pawle, nie tylko zawiódł Pan mnie, ale też i podejrzewam czytelników. Żeby udowodnić Panu ile złego Pan uczynił to zgłaszam niniejszym naszą Fangę do konkursu Blog roku 2010! A co? Mogę, więc to zrobię.
Jest kilka kategorii. Jedna z nich to blog prywatny, a druga absurdalny i offowy. Wydało mi się, że śmieszniej będzie gdy będziemy w tej drugiej kategorii. Zresztą tym samym przyznaję Panu rację. Absurdem jest, że ktoś to czyta... he, he

Modą i tradycją w ostatni dzień starego roku są podsumowania. A tutaj nie tylko mamy rok 2010, ale całą dekadę. Ostatnio z olsztyniakami zastanawialiśmy się jak będą te 10 lat nazywać. Kurna mol takie ludziska żyjące w pierwszej dekadzie XX wieku mieli fajnie. Żyli w Młodej Polsce. Czasie dekadencji, modernizmu. Naszymi sukcesami jest ipod, google, youtube... no jakoś nie fajnie to brzmi. A może ten fejsbuk? - najlepiej opisuje naszą dekadę. Nuda!!! A może w muzyce wydarzyło się coś tak niepojętego, że nazywać ten okres będą dziesięcioleciem GAGA. Ale to chyba już kiedyś było. No to w takim razie proponuję nazwać te lata czasem terroryzmu. Fajnie brzmi. Mieliśmy zamachy, wariatów w brodach. Nie. Musi być coś opisującego ten okres. Kwintesencja zmarnowanego czasu... bo przecież pisze Pan, że 2010 był rokiem zmarnowanym. Pamiętam, że ten poprzedni też tak Pan nazywał. A poprzednie zapewne podobnie. A lata lecą, brzuszki rosnął, włosy się przerzedzają, człowiek wcale nie mądrzeje. Opisanie tego dziesięciolecia jest dla mnie trudne, bo tyle się działo w moim prywatnym życiu, że to chyba zamazuje mój obraz. Jak tak sobie patrzę wstecz, to dochodzę do jednego i powtarzanego wniosku, życie jest jednak piękne.

Zaskoczyło mnie jak bliskie Pana postanowienia noworoczne są moim postanowieniom. Języki, ćwiczenia fizyczne, podróże, muzyka, książki i książka. Jedynie to z tą abstynencją Pan przesadził. Dziwi mnie też to, że tak Pan przywiązuje się do tych postanowień noworocznych. Byłoby dziwne i podejrzane, gdyby choć jedno zostało dotrzymane. Bo co? Bo to 2011? Bo Pan się zmieni, bo ja się zmienię? E tam... ludzie się nie zmieniają. Więc i Panu urośnie miły brzuszek, nie spłodzi Pan w 2011 roku trójki dzieci... chociaż... w sumie to jest możliwe. Nie podejrzewałem Pana o takie skłonności. Pana panienka musi dobrze przemyśleć swój wyjazd na podbój Niemiec. Kurna mol. Skupmy się choć na jednym postanowieniu, albo dwóch... dla ciała i ducha. Jedno to ćwiczenia, drugie ja mam, a Pan sobie coś tam wymyśli. Z tymi ćwiczeniami, to postanowiłem wdrożyć, to co w komentarzu wpisała pańska czytelniczka. Idę biegać. Od jutra punkt dziewiętnasta jogging po śniegu. Dołączy Pan?

Do zobaczenia za rok.

Stefan W.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz