wtorek, 1 lutego 2011

Słodko gorzki

Szanowny Panie,

ostatnio (jak zwykle?) było bardzo osobiście i bardzo teoretycznie. Może zatem czas napisać trochę o innych ludziach. Może to połączenie będzie trochę od czapy, ale... to takie bieżące sprawy po prostu.

Na początek smutna informacja. Zmarł John Barry. Tak. Ja Pana znam. Pan jest ignorant. Nie wie Pan zatem na pewno, kim był ten zacny jegomość. Oświecę Pana zatem.

John Barry był kompozytorem. Zajmował się głównie muzyką filmową. Hmm... zakładam, że oglądał Pan kiedyś filmy o przygodach agenta 007. Tak. To jego sprawka! No, może nie napisał muzyki do wszystkich "bondów", ale chyba do większości. Co prawda nie stoi za słynnym motywem przewodnim do tej serii filmów, ale to właśnie jego orkiestra jest odpowiedzialna za oryginalne wykonanie muzyki skomponowanej przez Monty'ego Normana. Zresztą Barry zjada Normana na śniadanie. "Thunderball", "Goldfinger", "You Only Live Twice" - same genialne dzieła! No dobrze, czas na małą próbkę jego możliwości:

Goldfinger/James Bond Theme

No... ale umarł, biedaczysko. Cóż, przynajmniej dokonał w życiu czegoś wielkiego i (nawiązując do tego, co Pan kiedyś napisał) zostanie legendą.

Czy legendą zostanie też Marcin Gortat? No, przyznaję, że zmiana tematu jest dosyć drastyczna. Ale facet mnie zadziwia. Hm... chociaż nie. "Zadziwia" to złe słowo, bo od dawna wiedziałem, że jest dobry. Już w Orlando zdarzały mu się rewelacyjne występy, ale przejście do Phoeinx wyszło mu tylko na dobre (przynajmniej na razie). Nie jest to już taka ciepła posadka, bo teraz trzeba regularnie wychodzić na parkiet i grać dużo więcej, ale... można dzięki temu zabłysnąć! No i Gortat zabłysnął. Trochę szkoda, że w meczu przeciwko moim ukochanym Boston Celtics, ale patriotyzm bierze górę. JEMU wybaczę. Ech, wybaczę, wybaczę! Co ja plotę?! Nawet się cieszę! Zdobył 19 punktów i dodał do tego 17 zbiórek. No i wziął udział w przepychance - chciał się bić z Kevinem Garnettem - łobuz jeden. Polski Młot - jak mówią na niego Amerykanie. Ostatecznie był skuteczniejszy niż Shaq i Kendrick Perkins razem wzięci. Nieźle. Jeszcze lepiej było w kolejnym meczu przeciwko New Orlean Hornets - 25 punktów i 11 zbiórek. Tylko czemu pogrąża wszystkie drużyny, które lubię? Nie mógłby dokopać Miami? Albo San Antonio? Wtedy umarłbym z radości.

W porządku - wiem, że te rzeczy, o których dziś piszę, w ogóle Pana nie interesują. Cóż... przemęczy się Pan.

Pozdrawiam,

Paweł D. (człowiek-patriota)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz