wczoraj robiłem materiał o ginięciu pszczół. Wyobraża Pan sobie, że z niewyjaśnionych przyczyn co sekundę ginie 105 pszczół w Polsce! Co roku 20% rodzin pszczelich po prostu wylatuje z ula i nie wraca. Osamotniona matka ginie i ul zostaje pusty. Smutny to musi być widok dla pszczelarza. Zwłaszcza, że nie ma pojęcia dlaczego tak się dzieje. Niewiedza to chyba najsmutniejsza rzecz w tym wszystkim. Bo wiedza sprawiłaby, że można byłoby utracie zaradzić, a tak człowiek zostaje sam z martwym ulem. To tym bardziej straszne, że jak mawiał Albert Einstein bez pszczół nie byłoby na Ziemi życia. Mało tego podobno gdy zginie ostatnia pszczoła to człowiekowi zostaną cztery lata życia. Najpierw zginą rośliny, bo pszczoły zapylają 70 proc. roślin na powierzchni Ziemi, potem zginą zwierzęta no i w końcu kryska przyjdzie na Matyska, czyli i na mnie, i Pana i na wszystkich innych. I nie można temu zaradzić! Gdy robiłem ten materiał pojechałem na podolsztyńską pasiekę. Tysiące uli, miliony pszczół w jednym miejscu. Najpierw do ręki wziąłem trutnia, który wlazł mi pod bluzkę. Trutnie nie mają żądła, więc można je bezkarnie brać w ręce, a te bezkarnie mogą łazić pod bluzkami, ale to żadna przyjemność gdy ci mały owad łazi pod pachą. Musiałem się wśród tych uli rozebrać. No ale to jeszcze nic! Mam ostatnią taką na wszystko obojętność, że się wreszcie przełamałem i postanowiłem wystąpić przed kamerą, czyli zrobić stand upa. Wymyśliłem sobie fajną puentę i zacząłem powtarzać swój tekst. W tle mając ule. No i gdy po raz kolejny mówię tekst, kamera mnie nagrywa, to jakaś pszczoła się wściekła i użądliła mnie w wargę. Zachowałem spokój, ale straciłem ochotę na występowanie przed kamerą. Widocznie pieprzyłem od rzeczy. Tak czy inaczej dało mi to do myślenia, że pszczoły jak życie - dają trochę miodu, ale czasem potrafią upierdolić.
I tyle
Stefan W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz