czwartek, 23 czerwca 2011

Jakby dróg nie było...

Szanowny Panie,

pewnie i wiele jest rzeczy, o których chętnie by Pan dziś napisał. Wiele jest rzeczy, o których ja napisać bym chciał. Ale czasami nie wszystko jest dla wszystkich, a i czasami człowiek chciałby być mądrzejszy niż jest, żeby się przypadkiem nie pomylić, a broń Boże idioty z siebie nie zrobić.
Dziś zabawię się zatem w plagiatora i wrzucę coś, co nie wiem nawet czy jest o pszczołach, ale... może w pewnym sensie też. Dialog ten pochodzi z filmu "Siekierezada". Nie wiem, czy Pan widział. Całkiem przyzwoity. Ale sama scena, o której mowa, ma coś w sobie. Mnie się to kojące dosyć wydaje, ale oceni Pan sam.

Młody bohater - Janek Pradera - spotyka w lesie Pana Bartoszko - maszynistę bieszczadzkiej kolejki wąskotorowej. Pomaga mu w usunięciu drzewa, które zwaliło się na drogę, a potem jadą razem wspomnianą kolejką i rozmawiają...

Pradera: Co by to było panie Bartoszko, jakby dróg nie było? I tych żelaznych, jak to mówią, i tych wyjeżdżonych, i tych wychodzonych...

Batroszko: Jakby dróg nie było!?... eee, co też pan?... ja to ze wsi jestem... jak tylko pamiętam drogi zawsze były... no bo jakby ludzie do ludzi jeździli?... na wesela, ze ślubem, a do sklepu, do wójta, do kościoła wozem ze zgrzytem, z kartoflami... którędy?... jakby dróg nie było!?... pan to chyba miastowy, że o takie rzeczy pyta?

Pradera: nie za bardzo... więcej drogowy niż miastowy... I co to jest ta droga? La strada jak mówią?

Batroszko: Panie Janku... co to jest droga, to najlepiej dowiedzieć się nogami... a już obowiązkowo bosymi. Dobrze przy tym, żeby piach nie był ot taki sobie... ale gorący... jak we żniwa, albo zimny, jak w listopadzie, w przymrozki... i żeby nogi młode były. Stare kopyta mało czują. Dobrze żeby na tej drodze jakaś kałuża była, kamień, korzeń... i skaleczyć palec, albo piętę odbić, o!... żeby poznajomić się z drogą dobrze, to trzeba hen w cudze strony iść... iść, iść... i pomylić się na rozstaju, wejść w dziwne chaszcze...

Pradera: taaaak...

Batroszko: Jezu, Jezu jak dobrze wtedy zobaczyć naprzeciw człowieka. Przeżegnać się. Żeby on nie był czasem w kopytkach. Potem powiedzieć 'Niech będzie pochwalony', a jak odpowie, spytać: 'panie, którędy panie do Dolistowia?'.

Pradera: A on... co niech odpowie?

Batroszko: Do Dolistowia!? Toż to panie całkiem naprzeciw! Chodź pan, panie, ja też do Dolistowia.

Pradera: I co?... i co dalej?

Batroszko: I już dobrze!... Oj, jak dobrze panie Janku, się idzie już spokojnie i się rozmawia.

Pradera: taaaak, się idzie, się rozmawia, Się... Się...


Tak, Panie Stefanie, bo co by to było, gdyby dróg nie było? Chociaż... to raczej trzeba obejrzeć niż przeczytać. Usłyszeć starego Pana Bartoszkę. Tak.

Paweł D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz