wtorek, 7 czerwca 2011

Sezon Anno Domini 2011 rozpoczęty

Szanowny Panie,


nie mogłem dłużej wytrzymać. Każdy mężczyzna ma swoje granice. Cierpliwość i wytrwałość to moje zalety, ale nawet ja, nawet ja... nie dałem rady. To napięcie było po prostu NIE DO WYTRZYMANIA. Wcześniej mnie kuszono, ale dzielnie odparowywałem ataki. Przestrzegano mnie, żebym jeszcze poczekał, jeszcze wspiął się na wyżyny cierpliwości i wspiąłem się. Osiągnąłem szczyt. Mount Everest zdobyty! A więc gdy już z zaciśniętymi zębami, z postanowieniem nie oglądania się, nie zerkania, nie przypatrywania, nie podglądania przechodziłem koło niej, to już nie miałem siły i musiałem zagadać. No i się stało. Co tu dużo mówić, żaden człowiek, a tym bardziej facet nie wytrzyma tak długiego okresu posuchy. Nie mam nic sobie do zarzucenia. Skusił by się każdy. Panie Pawle, gdyby zobaczył Pan, że truskawki kosztują 7 zł za kilogram to pewnie też by Pan już nie wytrzymał. Zwłaszcza, że w moim aktualnym regionie, jednym z najbiedniejszych w Polsce truskawki przez długi czas kosztowały 10 zł za kilogram. Granda!! Prawda??


Pierwsz truskawki jadłem na trzy sposoby: same; w śmietanie z cukrem i truskawkowy koktajl z kefirem i sokiem pomarańczowym... mniam. Nawet teraz się oblizuję. Nie dość, że sezon truskawkowy rozpoczęty to i sezon kąpielowy napoczęty. Bo gdy zrobiłem pierwszy krok do wakacji (truskawki są zapowiedzią wakacji), to postanowiłem zaszaleć i pójść nad jeziora. Niektórzy stwierdzą, że mogłem wcześniej i taki miałem zamiar, a czekałem tylko dlatego, żeby czuć to przyjemne napięcie, to o którym się mówi: "między ustami a brzegiem pucharu". I było! Miałem już taką ochotę, że zwyczajnie wskoczyłem do jeziora. I popłynąłem ile pary w nogach i rękach do swojego spróchniałego pomostu. To takie moje miejsce. Inni je znają, ale tak naprawdę jest moje. Jest tam kilka desek, stary spróchniały pomost. Ja się go czepiam i uwaga... wącham. Taki fetysz. A pachną wodą, drewnem, ważkami, trzciną. Jest tam cicho, tak, że nawet gdy teraz to piszę to ściszam głos w głowie. To z szacunku, bo to miejsce jest jakby święte. Lubię tam popłynąć, aby w spokoju pomyśleć, albo... pomodlić się. To jest lepsze miejsce niż niejeden kościół. Za słuchaczy mam ryby pluskające tu i ówdzie, trzciny i te ważki o których wspominałem, a które krążą dookoła głośno trzepocząc skrzydłami. A w tym roku to miejsce jakby jeszcze bardziej święte się mi wydawało. Ubzdurałem sobie, co niekoniecznie musi być bzdurą, że jestem tam pierwszym człowiekiem po zimie. Woda w tym miejscu była tak przejrzysta, że nawet ja... ślepa kura bez okularów... widziałem muszle i żyjątka na dnie. Potem jak już wracałem, to woda wydawała się mi jakimś niewiarygodnym cudem, czułem w nozdrzach jej zapach i cieszyłem się jakby rzeczywiście przyszły wakacje. Pamięta Pan to jeszcze uczucie? To czerwcowe uczucie, kiedy już prawie wszystkie oceny są wystawione, człowiek częściej zrywa się z lekcji i czeka tylko na ten pierwszy dzień laby. A nawet nie! Czeka na ostatni dzwonek odwołujący lekcje na całe dwa miesiące.





Drryń



Stefan W.


3 komentarze:

  1. jakie to przyjemne.. aż poczułam zapach jeziora!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały poczatek lata! ja chcę na wakacje!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. A co do ceny truskawki , to wysoka. Ten najbiedniejszy region chyba przebija wszystkie. W Piasecznie za łubiankę płacę 12 zł.

    OdpowiedzUsuń