wtorek, 24 stycznia 2012






Szanowny Panie,

szaleństwo jakiemu się poddałem przez ostatnie dziesięć dni jest nie do opisania. Tego co tu się działo... szkoda gadać, po prostu byłoby to nieprzyzwoite. Opowiem Panu jak wrócę. Napiszę tylko, że żaglowiec jest pełen ludzi (chyba 50 osób) i prawie nie wychodzę z kambuza. Każdą wolną godzinę spędzam na spaniu i regenerowaniu sił. Nic to nie dawało. Dopiero zbawienna adrenalina sprawiła, że trochę lepiej się poczułem. Podskoczyła gdy klarowaliśmy żagle na morzu, przy bujaniu. Odżyłem. Proszę mi wybaczyć zatem, że nie opiszę tego jak wygląda kanał Sir Francis Drake’a, jak wyglądają Wyspy Dziewicze, gdzie mieszkał niejaki Henryk Wagner, który podobno jako pierwszy Polak opłynął świat... jestem wykończony robotą, więc pójdę pospać sobie. A tymczasem pewnie stęsknił się Pan za moją sympatyczną gębą, więc parę zdjęć tu

wrzu

cę:

4 komentarze:

  1. służy Ci kawalerstwo kolego:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy to aby nie przypadkiem 50 piłek z wymalowaną buźką służą Panu za znajomych... Ten to Wilson, i ten, i ten Pan to też Wilson.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście. Jeden Wilson by mi nie starczył. Potrzebuję 50 :)

    OdpowiedzUsuń