wtorek, 5 kwietnia 2011

Krok w chmurach

Szanowny Panie,

mój strach przed Pańskim pultaniem jest większy niż przed pracodawcą (jak się okazuje). Zaniedbuję swoje obowiązki, ale trzy słowa do Pana napiszę. Oto one: lecę do Fryburga. Kupiłem już bilet i jestem podekscytowany – bo się z dziewczyną zobaczę, bo Święta poza domem spędzę (a to jest bardzo dziwne, bo chyba mi się jeszcze to nie zdarzyło), bo nowe miasto itd. Powodów do ekscytacji jest dużo, ale najważniejszy to ten, że… nigdy jeszcze nie latałem samolotem. Tak, dziwne – duży już ze mnie chłopiec przecie. No, ale nie latałem! I boję się straszliwie!

A co jeśli to runie? Przecież to są tony stali! A najgorzej, że to puszka – no, a ja co? Oczywiście, klaustrofobia, jak się patrzy. Najgorzej, że pewnie się zwymiotuję i obciachu sobie narobię. A co jeśli runie? Aaaa! Nie, nie – będzie dobrze. Od tylu lat ludzie latają. Latają i czasem spadają. Poza tym, czy to jest naturalne? Hm… skrzydeł u nas jakoś nie widziałem. No, nie widziałem. Kurcze, w co ja się wpakowałem – bez sensu. Chmury, niebo, duszności, spadanie. Hop – głową w dół! Szaleńcy, Ci ludzie. Nie mieli czego wymyślać. Samoloty. Ech. Banda samobójców i tyle - cała ta ludzkość. Szacunku do życia za grosz. A ja głupi, jak ta owca. Tak się wlekę za tym stadem.

Ech, do diaska!

Paweł D.

2 komentarze:

  1. przed lotem dobrego mocnego drinka, podwójnego, a twoim wypadku potrójnego / oby nie było pół litra , bo to przesada/ .a najważniejsze na pewno dolecisz.

    OdpowiedzUsuń
  2. E! Nic nie będzie! 2 godzinki posiedzisz w fotelu i wpadniesz w moje ramiona hop!

    a masz miejsce przy oknie? Przy oknie najfajniej!:)

    OdpowiedzUsuń