czwartek, 21 lipca 2011

Przypadek czy nie przypadek?

Szanowny Panie,

ostatanio mój brat jechał z pewnymi starszymi paniami pociągiem. Jedna z nich opowiedziała mu wspaniałą historię. A było to tak. Starsza Pani ma brata, który bronił Warszawy. Przeżył, ale zaraz po wojnie postanowił wyjechać z Polski i nigdy do kraju nie wracać. Przez lata całe mieszkał w Paryżu i ostatnio trafił do pewnej dzielnicy, a tam na pewną ulicę i tak sobie spacerując zobaczył pewien antykwariat. Wszedł do tego przypdkowego antykwariatu i przeglądając półki sięgnął mechanicznie po przypadkową książkę i zupełnie przypadkowo otworzył ją na stronie za którą założone było zdjęcie pewnego chłopaka w niemieckim mundurze. Zainteresowany podszedł do właściciela antykwariatu.
- Kim jest ten człowiek na zdjęciu?
- To ja - przyznał się mężczyzna. Powiedział też mniej więcej tak. - Znalazł Pan to zdjęcie, więc Panu jako jedynemu opowiem historię czegoś co bardzo żałuję. Kiedy byłem młody wcielono mnie do armii i wysłano do spacyfikowania Warszawy. Pamiętam szczególnie jedno zdarzenie. Była noc, a my, pamiętam jak dziś, leżeliśmy w okopach na skrzyżowaniu ulic Hożej z Kruczą. Miałem wartę, więc obserwowałem sąsiedni budynek. I nagle zobaczyłem w oknach szpaler idących świec.

Polak stał osłupiały.

- I jak zobaczyłem te świece, to zawołałem dowódcę - kontynuował Niemiec. - Zapytałem się "Co mam robić?".
- Strzelaj! - rozkazał dowódca.
- Więc posłałem serię z karabinu.

W tym momencie Polak zdjął spodnie i pokazał rany na swoich nogach.
- Do mnie strzelałeś. Zabiłeś trójkę moich przyjaciół, dziewczynę idącą przede mną zrobiłeś kaleką.

Niemiec osłupiał. Polak założył spodnie.

- Wybaczysz mi? - zapytał Niemiec.
- Wybaczam - powiedział Polak i wyszedł. Nie mógł się jednak uspokoić. Nie spał po nocach. Cały czas myślał o Niemcu. W końcu zdecydował się wrócić do tego sklepu. Na miejscu okazało się, że antykwariat został zamknięty. Pytał się zatem sąsiadów, co stało się z właścicielem. Okazało się, że był stary i umarł dwa dni temu.

Miałem ciarki jak to opowiadał brat K. Nie mam takiego jak on talentu krasomówczego, ale musi Pan przyznać, że historia jest nieprawdopodobna. Trudno uwierzyć po takiej historii, że światem rządzi przypadek.

Stefan W.

2 komentarze: