piątek, 9 września 2011

Sen o zębach

Szanowny Panie,

jestem zły na siebie. Kiedy Pan ekscytuje się jutrzenką i zaskakuje mnie płodnością na naszej fandze, to ja zwyczajnie oddaje się hulance. Kolejny dzień z rzędu bawię się w olsztyńskich knajpach do wczesnych godzin i to nic, że rano muszę iść do pracy. Jakoś nie czuję zmęczenia. Hulanka jednak rzecz z gruntu dobra i tak by mnie nie przerażała gdyby nie sen. Czasami mam takie sny, które coś oznaczają a dowiaduje się o tym po latach. Na przykład kiedyś śnił się mi koszyk jajek, które kupiłem, ale że nie wiedziałem co z nimi zrobić to się po prostu na nie gapiłem. Sen był tak zapadający w pamięć, że tę noc pamiętam do tej pory. A było to dokładnie dwa lata temu. Zresztą kolejnej nocy miałem sen, że jestem w swoim rodzinnym domu na Bacha i miałem zabić koleżankę, której nie pamiętam twarzy. Raniłem ją i dogadywałem jej, a ona skoczyła z okna. Ucieszyłem się nawet bo dzięki temu nie byłem winny zabójstwa. Znaczy jej rękoma się jej pozbyłem. Po roku śnił mi się żaglowiec w porcie. Nie mogłem się na niego dostać a bardzo chciałem, więc szedłem po burcie i spadłem... zamiast do morza to w wielką przepaść i wydawało się mi, że za chwilę zginę, ale nic takiego się nie stało. Spadłem na piach i tylko pokaleczyłem sobie nogi. Obudziłem się w kajucie gdzie był i Pan i Panna J. i bracia i znajomi. Dobrze mi było z herbatą pod ciepłym kocem. Wtedy przyszła koleżanka z klasy, która bardzo chciała, abyśmy razem Ten Teges, ale ja nie chciałem. I proszę po tym śnie wylądowałem na Chopinie, na którego bardzo chciałem się dostać, ale nie popłynąłem dalej niż na Bornholm. A dalsza interpretacja to już insza sprawa. No i dzisiaj... znów po roku. Co ten wrzesień w sobie ma? I teraz śnił się mi wypadający ząb. Co oznacza? Według senników nic przyjemnego. Ale to nie ważne co piszą senniki, ważne że ja czuje, iż nie był to sen dobry. I żałuje że go sobie przypomniałem i przyśniłem w ogóle. Głupie sny... muszę przestać w nie wierzyć.

Wracając do września. Że też takie sny akurat nachodzą mnie na początku jesieni. Czy chodzi o to COŚ w powietrzu? Ten zapach, który kojarzy się mi z konfiturami i wekami. Z piwniczką babci i dziadka. Nie sam zapach, ale to że taki właśnie unosił się na dworze, gdy podwędzało się powidła.

Każdego to czeka, więc czasem mam takie wyobrażenie jak powinna wyglądać taka idealna śmierć. Niezmiennie myślę sobie o takiej pogodzie jak ta za oknem. Że jest wrzesień, a ja siedzę pod drzewem na jakimś wygodnym siedzisku. W rękach mam książkę a na ziemi stoi półmisek winogron i serów. A z drugiej strony butelka dobrego wina. Mam piękny widok przed sobą. Dookoła biegają moje wnuki, a moja ukochana krząta się robiąc nie mogące poczekać rzeczy. I wtedy wydaje się mi, że jestem znów młody i ona jest młoda. Że jest pięknie uśmiechającą się dziewczyną o cudnych nogach. Że wiatr podwiał jej spódnicę i chodzi po trawie boso. Że pięknie pachnie i że żyło się mi naprawdę dobrze......

Tymczasem mam 28 lat. Jestem pełen wigoru i sił, bawię się co wieczór. Pracuję i robię tyle nieodpowiedzialnych rzeczy, takich błędów, że ktoś tam na górze tylko z politowaniem na mnie patrzy. Jest fajnie... gdyby nie ten sen o cholernym wypadającym zębie.

Dobranoc

Stefan W.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz