sobota, 5 listopada 2011

Gra chuliganów

Szanowny Panie,

nie wiem co to jest z nami, ale rzeczywiście zwykle nie słuchamy swojego mądrzejszego "ja". Tak jakby to mądrzejsze "ja" było jakimś ulicznym głupolcem mówiącym oczywiste oczywistości, które nas dotyczą, ale z drugiej strony wmawiamy sobie, że nas nie dotyczą. Nie na list to dyskusja... przy piwku Panu wyjaśnię... a teraz o rugby.

Mierzę 186 cm, ważę 95 kg, poza tym to niewiele mogę napisać: ani nie mam jakiś mięśni, ani postury, większość mojej wagi, która jest całkiem słuszna, odkłada się w moich boczkach. Nago wyglądam... śmiesznie. No wystarczy mnie porównać do kogokolwiek... śmiesznie - po prostu. A jednak zapisałem się na rugby, gdzie goście może i są mojego wzrostu, może i mojej wagi, ale na pewno mają więcej mięśni - twardych mięśni.

Ustawili mnie na skrzydle, na końcu. Co akurat mnie nie dziwiło, bo przecież nic nie umiem. Nieszczęście moje polegało na tym, że ustawili mnie na przeciwko żylastego osiłka. Ale zaraz... dałbym sobie radę z osiłkiem, ale niestety kazali zdjąć mi okulary i nic nie widziałem. Nie widziałem piłki. Chwilunia - sobie jakoś radziłem. Najgorsze było jednak to, że nie miałem odpowiednich butów. Na śliską trawę trzeba mieć korki, a nie te głupie adidasy do koszykówki. Niby dobrze się w nich skacze, ale tragicznie ślizga po trawie. No i jak ten osiłek chwytał piłkę to robił dwa zwody i jazda poza linię obrony. No tragedia. We Frogs - tak nazywa się moja drużyna, najważniejsza jest jednak trzecia połowa. To moje pocieszenie. Mecz rugby ma dwie połowy, a trzecia przeznaczona jest na picie. No i Anglicy, Nowozelandczycy, Australijczycy, Francuzi, Anglicy i Amerykanie, którzy należą do drużyny z lubością tej trzeciej połowie się oddają. W efekcie wczoraj (w piątek) skończyłem pić o 5 nad ranem. Dawno tak długo się nie bawiłem. Poznałem mnóstwo fajnych ludzi. Gadałem tylko po angielsku i znam już większość zasad rugby. Fajowsko. Dodam tylko, że na moim treningu jeden gościu złamał piszczel drugiemu. Pocieszano mnie, że to zazwyczaj się nie zdarza.


Z tą nadzieją, że i mi się to nie zdarzy, kładę się spać.

Dobranoc

Stefan W.


P.S. Piłka nożna to gra dżentelmenów, w którą grają chuligani, a rugby to gra chuliganów, w której uczestniczą dżentelmeni.

4 komentarze: