Szanowny Panie,
ma Pan rację. Jakieś pierdoły. Skojarzenia nie z tej Ziemi. Zamiast duchowego nastrajania trzeba zająć się porządnie życiem. Chwycić je za jaja i pociągnąć mocno ku sobie. Nawet byk po takiej operacji zmuszony zostanie do uległości, co tam Przeznaczenie, Los i inne pierdoły. Panie Pawle wymagać od siebie musimy. Ponownie otworzyły się mi oczy i to po czym? Po Bondzie. Ha ha... byłem, widziałem i podobało się mi. Nie wiem, czy Panu się spodoba, bo Bond jest tam raniony, zarośnięty, zapijaczony, zmęczony, ledwo dyszy, podrywany przez faceta... Jest także mnóstwo odniesień do bardziej i mniej oczywistych starych wersji filmu. Nie powiem Panu jakich, ale to na pewno spodobałoby się Panu. No i Craig wreszcie się uśmiecha. I jest fajny Q! I M. ma dobrą rolę. I ten Bond to naprawdę dowód na to, że ten świat nie zbabiał. Kobiety jak to u Bonda są dopełnieniem wcale nie niezbędnym, ale przyjemnym. Co prawda M. wyrywa się z tej myśli, ale ona jest jak Caryca Katrarzyna - jedyna w swoim rodzaju.
To co najbardziej podoba się mi w Bondzie to jego przywiązanie do tradycji, trochę angielskie. Pasuje mi to. Co tam technologie, nowinki, nic nie warte cudeńka? Bond korzysta z nich, ale goli się brzytwą (gdzie można dostać w Warszawie brzytwę?) Energia wstąpiła we mnie po tym filmie i gdy z niego wyszedłem to pewnym krokiem zszedłem do pierwszych schodów ruchomych, dookoła same sklepy ze złotem, fatałaszkami, kawiarnie (15 zł za mleko z kawą). Wszystko się złoci i mieni. Ludzie dookoła czują się dobrze. Są pewni siebie. Jak na przykład ten co mnie mija z idealnie przystrzyżoną bródką, ułożonymi włosami, ramionkami jak u dziewczyny, różowym telefonem w ręku, srebrzystym sweterkiem i głosikiem jak u pięcioletniej dziewczynki. A może ten po drugiej stronie, który przytula tego większego od siebie chłopca? Obaj mają takie mocne mięśnie. Nie, nie zwątpiłem w męskość, tylko przyśpieszyłem kroku, żeby nie stracić animuszu. Wyszedłem za cieplne kotary, otworzyły sie przede mną automatyczne drzwi i mroźne powietrze zakuło mnie w twarz. W płucach poczułem życie.
Polecam
Stefan W.
To co najbardziej podoba się mi w Bondzie to jego przywiązanie do tradycji, trochę angielskie. Pasuje mi to. Co tam technologie, nowinki, nic nie warte cudeńka? Bond korzysta z nich, ale goli się brzytwą (gdzie można dostać w Warszawie brzytwę?) Energia wstąpiła we mnie po tym filmie i gdy z niego wyszedłem to pewnym krokiem zszedłem do pierwszych schodów ruchomych, dookoła same sklepy ze złotem, fatałaszkami, kawiarnie (15 zł za mleko z kawą). Wszystko się złoci i mieni. Ludzie dookoła czują się dobrze. Są pewni siebie. Jak na przykład ten co mnie mija z idealnie przystrzyżoną bródką, ułożonymi włosami, ramionkami jak u dziewczyny, różowym telefonem w ręku, srebrzystym sweterkiem i głosikiem jak u pięcioletniej dziewczynki. A może ten po drugiej stronie, który przytula tego większego od siebie chłopca? Obaj mają takie mocne mięśnie. Nie, nie zwątpiłem w męskość, tylko przyśpieszyłem kroku, żeby nie stracić animuszu. Wyszedłem za cieplne kotary, otworzyły sie przede mną automatyczne drzwi i mroźne powietrze zakuło mnie w twarz. W płucach poczułem życie.
Polecam
Stefan W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz