piątek, 1 stycznia 2021

Pierwiosnek

Szanowny Panie,

najlepszego w Nowym Roku! Pozwolę sobie nie czekać tym razem na Pańską odpowiedź i sklecę kilka słów. Chęć mnie taka naszła, a skoro już jest, to głupotą byłoby z tym walczyć. Tak często bywa u mnie na odwrót – przyzwoitość goni, żeby odpisać, a mózg i ciało odmawiają. Zatem mamy rok 2021! Ha! Przecież to odległa przyszłość, futura i coś zupełnie niemożliwego! Czym dalej w las, tym większe podejrzenia, że świat to iluzja i jakby się zastanowić, to kupy mi się to wszystko nie trzyma. Wbrew woli, a przede wszystkim w opozycji do mojego zniechęcenia nauką Kościoła, zaczyna mi się po głowie kolebotać jakaś myśl mglista, że o ile człowiek jako istota może sobie funkcjonować całkiem nieźle bez konceptu Boga, to świadomość ludzka (czy nawet zwierzęca) bez jakiegoś kontekstu szerszego wydaje się jakąś abominacją przedziwną. Tak… sam nie wiem, o czym w zasadzie piszę. Sam Pan widzi – głowa jakaś rozdygotana. Dziwne podekscytowanie tym nowym otwarciem. No lubię zwyczajnie ten moment – umownego, wiadomo – pożegnania starego i oczekiwania na nowe. Lepsze to dla mnie obecnie niż prezenty gwiazdkowe. Szanowny Panie, oto proszę, 365 zupełnie nowych zamkniętych pudełeczek, a tam… kto wie? Pewnie sporo trocin, papieru szarego, wypełniaczy, ale tam pomiędzy… nowe płyty, książki nieprzeczytane, może jacyś nieznajomi, co się w znajomych zamienią, a może i coś, czego nawet trzecie oko, jeśli jest, dojrzeć jeszcze nie zdoła. Jednym słowem: niespodzianki! Wspaniale, czyż nie?

Sam Pan przyzna, że 2020 r. trochę zaskoczył. I to nie to, że mnie tylko. Pandemia. Nieźle. No jasne, że w Chinach to ruszyło wcześniej, a pewnie niejeden naukowiec już wcześniej to przewidział, ale jednak to było coś. No ja wiem, że może w dziwnym kontekście to przedstawiam. Ja dziękuję za takie niespodzianki – powie Pan! No ja też! Oczywiście. Nie mniej było to ciekawe na swój sposób. Widział Pan kiedyś, żeby świat tak zmieniał się w oczach? Z miesiąca na miesiąc, z tygodnia na tydzień, z dnia na dzień czasem? Kiedy to tak wielkie masy ludzi, niemal jednocześnie, musiały zrobić krok wstecz i zacząć patrzeć na swoje życie, czy też na życie ogólnie, z nieco innej perspektywy? Po II wojnie? Ale tu mieliśmy zjawisko szersze nawet niż wojna, doświadczenie globalne. Nie tak intensywne i na szczęście nie aż tak tragiczne, ale jednak dotykające w sposób pośredni niemal wszystkich mieszkańców globu. Przedziwne, jak się tak nad tym zastanowić.

Optymistą jestem umiarkowanym, więc nawet przez głowę mi nie przejdzie, że możemy wyciągnąć z tego jakąś lekcję i tym samym może jakoś uratować tę nadpiłowaną gałąź, na której siedzimy. Durnie jesteśmy. Zwalimy to. No… ale jestem też głupcem. A głupcy mają nadzieję. Ja mam nadzieję, że może coś dobrego z tego wyniknie. Może nie dla wszystkich, ale może dla niektórych przynajmniej.

Ja na tej pandemii trochę jakby zyskałem - powiem Panu szczerze. No może nie tyle na pandemii, co na lockdownie. W końcu miałem okazję popracować trochę z domu i chociaż „home office” wcale łatwy nie jest, a pracy wcale mało nie miałem, to jednak bardzo doceniam dodatkowy czas, który mogłem spędzić z rodziną moją. Bezcenne (za wszystko inne zapłacisz kartą Mastercard).

W sumie to dzięki lockdownowi siedzę też teraz i piszę do Pana, zamiast leczyć kaca. Też pozytywne, nieprawdaż? A do tego siedzę w Nowym Sączu, a nie w Warszawie. Inaczej.

Co Pan zamierza robić w tym 2021 r. Panie Stefanie? Jakieś plany? Co by Pan sobie życzył?

Ja chciałbym przeżyć przede wszystkim, bo bez tego ani rusz. A z innych rzeczy, to jakaś podróż by mi się marzyła. Ameryka Południowa byłaby idealna. Kto wie, kto wie…

Do szybkiego mam nadzieję,

Paweł D.

 

PS. W 2020 r. udało nam się dobić do 25 wpisów. W porównaniu z 2010 r. (114 wpisów) to marnie, ale jak porównać do 2019 r. (2 wpisy) to jednak znacząca poprawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz