niedziela, 11 lipca 2010

Chcę, ale nie mogę

Szanowny Panie,

myślę, że to nie jest do końca tak, iż kraj ogranicza. A zwałaszcza terytorium! Raczej chodzi o społeczeństwo. Moja małżonka głosi, iż do piekła lądujesz wg narodowości. Polskie piekło to takie, którego żaden Belzebub nie pilnuje. Jest to zwyczajnie niepotrzebne Polacy sami się pilnują i jak któryś chce zwiać to inny (życzliwy) go przytrzyma. Oczywiście jest to typowe czarnowidztwo, bo mam teorię, która twierdzi, że co prawda społeczeństwo jest ważne, ale społeczeństwo składa się z jednostek i to jednostki decydują o sobie. Jeżeli zatem większość Polaków to ciołki rzucające innym kłody pod nogi to nie oznacza, że ja taki jestem i że Pan musi taki być. Mógłby Pan pisać np. na temat nieograniczonych (ograniczonych jedynie przez język) możliwości, a Pan zastanawia się nad "szarpaniną". 

Cały problem w tym, że tracimy młodość. Dostaliśmy od naszej nowej czytelniczki maila, w który słusznie punktuje, że brak nam: "pasji, oznaki młodości". Chyba racja. Skojarzyłem to z artykułem na temat Mrożka, opublikowanym w "Gościu Niedzielnym" (11 lipca 2010 r), w którym jest cytowany: "Im jestem starszy, tym bardziej chce mi się śmiać i tym mniej się śmieję". Przejąłem się tym i jednocześnie uświadomiłem, że przecież młodość to po prostu śmiech. Śmiać się ze swoich prób, ze swoich bolączek. Nie przejmować się nimi a jedynie wyciągać z nich wnioski. Młodości dodaj nam skrzydeł, żeby tylko nie skończyć jak Mrożek, któremu chce się, ale nie może.

Ukłony

Stefan W.

1 komentarz: