wtorek, 27 lipca 2010

Strach ma skośne oczy

Szanowny Panie,

co Pan teraz pocznie? Znowu się Pan w słomianego wdowca zabawia? Ale jak Pana znam, to zaraz Pan gdzieś wyjedzie. Aaaaa… właśnie… przypomniałem sobie. Pamięta Pan, jak wysłałem Panu tę ofertę z WP? A Pan, co? Nie dość , że żony Pan nie zabierasz, to jeszcze mi Pan dziewuchę z domu wyciągasz (może nie z mojego domu, ale mimo wszystko). A idź Pan…

No. Nie ważne. Dużo Pan ostatnio nabazgrał i teraz nie wiem, do czego mam się odnieść w pierwszej kolejności. Największe wrażenie rzeczywiście robi ten ogrodnik. Kurcze. My chyba faktycznie tego nie zrozumiemy. Powiem Panu, że chociaż te różnice wszystkie mogą fascynować, to z drugiej strony wydają mi się przerażające.

Pewnie taki Franciszek, jak Pan, widzi tu same pozytywy, co? Ja jednak jestem zwolennikiem teorii Huntingtona. Pewnie Panu o nim na studiach wspominali. U nas ciągle do niego nawiązywano. Cóż, mam pewne wątpliwości, co do tego, na ile jego twierdzenia są rewolucyjne, ale fakt faktem, trafił na podatny grunt i… wybrał sobie idealny tytuł dla swoich rozważań. No bo przyznać Pan musi, że „Zderzenie cywilizacji” to tytuł dobry – obrazowy, dynamiczny i budzący niepokój. Przyznam się Panu, że dzieło to znam jedynie wybiórczo (chociaż oczywiście wciąż obiecuję sobie, że kiedyś je doczytam), ale nawiązać chcę tylko do głównego jego przesłania. Otóż Samuel Huntington sugeruje, że koniec zimnej wojny, to zarazem początek nowego rodzaju konfliktów. Od wieku dziewiętnastego (a chyba należy go liczyć w zasadzie już od 1789 roku) u podstaw wojen stały ideologie. Walki zaś odbywały się wciąż głównie pomiędzy poszczególnymi państwami . Oczywiście dwie wielkie wojny wieku XX objęły dużą część świata, istniały potężne bloki sprzymierzonych nacji, ale... każda państwowość działała w swoim imieniu. Wiem, że to duże uproszczenie, ale prowadząc teoretyczne dywagacje, trzeba się zdecydować na tego typu zabiegi. Huntington już w 1993 roku stwierdził, że wiek XXI wprowadzi nas w erę konfliktów kulturowych i religijnych. Tego rodzaju walki to żadna nowość, ale biorąc pod uwagę to, że świat się kurczy w mgnieniu oka, możemy mieć do czynienia z wojnami o jakich nie śniło się twórcom hollywoodzkich superprodukcji. I tu pojawia się panna Justyna, zastępy kulturoznawców, antropologów i… innych ludzi pozytywnie nastawionych do świata. Otóż Huntington został skrytykowany właśnie w pracach pewnych antropologów kultury za operowanie stereotypami, tworzenie sztucznych barier pomiędzy kulturami i działania wspierające konflikty. No bo przecież wszyscy możemy żyć w pokoju i harmonii. Fakt, pracę Huntingtona można uznać za dzieło propagandowe, które ma na celu usankcjonowanie udziału Stanów Zjednoczonych w konfliktach w różnych rejonach świata. Powiem Panu jednak szczerze, mnie to zderzenie cywilizacji jednak przekonuje. A wie Pan dlaczego? Nie dlatego, że nie wierzę w to, iż można to wszystko ładnie poukładać. Gdyby na świecie żyli sami światli ludzie, inteligencja – wtedy tak. Ale większość z nas nie jest ani otwarta, ani nie posiada rozległej wiedzy na temat innych kultur. Pan weźmie takiego Kowalskiego i wrzuci go do małej wioski w Nigerii. Czy będzie czuł się komfortowo? Czy Pan Paweł D. będzie czuł się dobrze, kiedy jego japoński ogrodnik popełni samobójstwo za sprawą rozkładającego się drobiu? Czy Pan Stefan W. będzie miał spokój w sercu, wiedząc że Pani Marta W. robi sobie wyprawy taksówką po ulicach Panamy? Od niewiedzy krótka droga do niepokoju, a od niepokoju do agresji.

Oj, takie tematy są jednak lepsze do ostatniego wieczornego piwa, niż do pierwszej porannej kawy. Już się zmęczyłem. A przecież jeszcze trzeba jakieś CV wysłać.

Pozdrawiam,
Paweł D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz