piątek, 5 listopada 2010

Aaaa.. pomyłka

Szanowny Panie,

dobrze, że się Pan od czasu do czasu przyznaje, że i Pana złe myśli dopadają, bo czasem jak Pan tak nazbyt pozytywnie truje, to wydaje mi się, że albo Panu odwaliło do reszty, albo wyjątkowo Pan siebie oszukuje… no, ale teraz widzę, że nie jest Pan taki naiwniak. Jest źle – oczywiście, że jest źle.

Jesień była ładna, dopóki świeciło słońce. Teraz pada. A jak pada to w mojej super-bryce robi się jak w saunie. Nie tak ciepło, ale równie parno. Przez szyby nic dostrzec nie można. A dmuchawa oczywiście działa marnie. Jeszcze na najwyższych obrotach coś tam jest w stanie z siebie wykrzesać, ale wtedy działa z kolei tak głośno, że nie słyszę radia. Najgorzej, że jedynym sposobem, żeby jakoś zaradzić temu parowaniu, jest otwarcie szyb. Tyle że wtedy pada do środka… a niedługo zima. Do tego mam założone trzy zimówki i jedną letnią, a wszystkie są już na felgach od zeszłej jesieni – bo na wiosnę kasy nie było żeby zmienić - co oznacza tyle, iż jak ruszam na byle światłach, to jeszcze na trójce mi koła boksują w miejscu. A, no i ręczny… nie mam ręcznego. To jest jednak mały problem. Większym jest to, że jak jadę na długich światłach, to i tak ledwo co drogę widzę – takie są to światła mocne. Ech, jest źle – oczywiście, że jest źle.

Bo mnie oszukali. Oszukali mnie normalnie. Zostałem zrobiony w bambuko. Bez mydła. Chodzi o tę pracę w gminie, co to dla niej duszę diabłu sprzedałem. Otóż, dupa będzie z tej pracy. Aaa, już ja mam to zresztą w poważaniu! Tyle że na plakatach z japą wyszczerzoną od ucha do ucha będę. O zgrozo! Jaki z tego morał? Powiedziałbym, że taki – nic na siłę. Idź zawsze za głosem serca. Nie daj sobą manewrować. Rób zawsze to, co Ty uważasz za słuszne i bądź wierny ideałom. Tak bym powiedział, Panie Stefanie! Tak bym powiedział! Powiedziałbym tak, gdybym był Panem, albo jakimś innym idealistą. Ale jestem sobą, więc mówię: do następnego razu – naiwniaku (mówię tak do siebie – czyli „naiwniakiem” jestem tu ja… żeby Pan przypadkiem do siebie tego nie wziął). Bo jest przecież źle – och, jak źle jest.

Bo szaro. I tu się z Panem zgodzę. Depresja. Tylko się położyć i umrzeć. Taka jest aura. Leżałem zresztą przez dwa dni ostatnie. Ale umrzeć się nie chciało. Wstawać też się nie chciało. Bo i po co? Gdzie tu wstawać? Leżeć lepiej. A i gardło boli. I głowa boli. Jak mały kot jestem. Odporność całą straciłem. Ale to od głowy. Bo w głowie za dużo pytań, za dużo wątpliwości. I każda myśl już obiera jakieś ścieżki pokrętne i psuje się w którejś chwili… i z myśli jakieś robactwo wyłazi i stęchlizna, i zgnilizna. I głupota ponad wszystko siedzi w tym wszystkim! Głupota straszna! Żebym umiał tak jeszcze się zmusić do jakiejś logiki – to by może jeszcze nadzieja była, ale tak… Źle jest – a może nie jest tak źle?

Panna J. wyprowadziła się dziś z domu. Wielka chwila. Znaczy… będzie mieszkać z Pana bratem – nie jest to może emancypacja totalna, ale zawsze. I powiem Panu – że tak się czuję trochę… jak rodzic. Że mi to dziewczę młode już w świat wielki idzie. Kiedy to mignęło? Dopiero co sobie człowiek osiemnastkę pod skrzydła brał, a tu patrz Pan – dorosła pannica! Długo to zleci do marca? I już Freiburg. Niemcy. I cały świat otworem przed nią stanie! I wyfrunie pisklę z gniazda! Och, wzruszać się chyba zaczynam. Ale jest dobrze – dobrze przecież jest.

Będę miał w przyszłym tygodniu dwie rozmowy o pracę. Nic specjalnego. Ale… wszystko lepsze niż to nic. A przede wszystkim bogatsze.

A… zapomniałbym. Poszedłbym z Panem na tego kosza, ale nie stać mnie na dojazd do Piaseczna. Ale jak mnie już kiedyś będzie stać… to pewnie nie będę miał czasu. Sam Pan widzi. Jednak jest źle – bo i jak ma być dobrze?

Paweł D.


1 komentarz:

  1. Nie wiem dlaczego, ale ten cały jakże smutny wpis rozbawił mnie do łez! Mając takie pióro i takie poczucie humoru Panie Pawle, nie może być Pan człowiekiem nieszczęśliwym. To chyba ten brak słońca tak wpływa na ludzi....

    OdpowiedzUsuń