poniedziałek, 10 stycznia 2011

Oko mi lata

Szanowny Panie

ale jest Pan monotonny z tym liczeniem komentarzy. Jak w czymś tylko odrobinę okazuję się lepszy od Pana to już mi Pan wytyka. I wtedy istne pospolite nabijanie komentarzy, aby czuł się Pan zadowolony i przypadkiem jadąc samochodem, nie popełnił Pan błędu prowadząc. Bo przecież nie chcielibyśmy, aby przedwcześnie zszedł Pan z tego świata. Tyle przed Panem możliwości, tyle radości i smutków. No już się niech Pan nie droczy... Co ja tam miałem?

Acha! Miałem odpowiedzieć jak to z moimi dziećmi będzie. Pan oczywiście żartuje, bo niby skąd mam wiedzieć? Nigdy dzieci nie miałem i nie wiem jak się będę zachowywał w konkretnych sytuacjach. Oczywiście wiem, że nie chciałbym być kumplem dzieci, bo mam własnych kumpli i one będą miały swoich. Wiem, że nie ułatwiałbym im wielu rzeczy, wychodząc z założenia, że bardziej wartościowe jest to, co sami zdobędziemy i sobie wypracujemy. Z drugiej strony stawałbym na rzęsach, aby miały jak najłatwiej w życiu. Kur... zapiał i zaśpiewał. Nie mam pojęcia jak bym się zachowywał dopóki nie będę ich miał.

Wyczuł Pan temat z tą nieśmiertelnością. Bo właśnie oglądałem film "Mr. Nobody". Mój brat Konrad uznał go za film dla Emo. I ma trochę racji. Jest to cudo, które przypomina odrobinę "Efekt motyla", ale jest znacznie gorsze, a zatem dla Emo! Wracając do treści to opowiada historię człowieka, który zna wszystkie możliwości swojego życia. Żyje on w czasie, w którym ludzie pokonali śmierć. Nie umierają. Tylko, że on jest ostatnim człowiekiem, który umrze. W dodatku facet ten zna wszystkie wersje życia w zależności od wyborów jakich w życiu dokonał. Może dlatego chce umrzeć? Wyobraża Pan sobie taką tragedię? Załóżmy, że zamiast jechać na wycieczkę dookoła Europy, zostaje Pan w pracy i wie Pan jak to się dla Pana skończy. To smutne znać konsekwencje każdego wyboru, każdej sekundy życia. Nie ma zaskoczenia. Dla tego człowieka najpiękniejszym dniem życia jest dzień jego śmierci, bo dopiero TO go zaskoczy. Niestety w chwili śmierci cofa się czas, a zatem i on ożywa, w dodatku się śmieje. Skoro, jak napisałem, był to film dla Emo, to ja za bardzo końcówki nie rozumiem, ale nie o to chodzi. Idzie mi o to, że przecież śmierć nie może przerażać. Gdy umrę są dwa wybory, albo jest życie wieczne, albo go nie ma. W pierwszym wypadku czekać mnie będzie wielkie szczęście, w drugim i tak nic nie będę czuł, więc czym się tu przejmować? Życie wieczne tutaj na ziemi... brrr... przeraża mnie ta myśl. Chyba by się skończyło tak, że nikt by nie cenił życia. Wiadomo... jeżeli ktoś ma czegoś za dużo to mu w dupie się przewraca.

Na koniec mam dla Pana prawdziwy skarb. Proszę koniecznie przesunąć suwak na 8 minutę i 29 sekundę:

http://www.tvp.pl/olsztyn/informacja/informacje/wideo/9111-godz-1830/3773089

Czy dostrzegł Pan, jak mi oko lata?

Stefan W.

2 komentarze:

  1. Teraz rozumiem o co chodzi z tym okiem, ale dla mnie nic nie lata. O tych dzieciach było dobre, tylko po co brzydkie słowa

    Czytelnik

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzydkie słowa są po to aby wzmocnić przekaz. Nie bójmy się ich używać bo to część języka polskiego. - Wszystko z umiarem - jak uczyła licealna polonistka.

    S.

    OdpowiedzUsuń