niedziela, 23 stycznia 2011

Whole Lotta Work, czyli o finansach i bębniarzach

Szanowny Panie,

takie to właśnie błogosławieństwo, że siedzę w tej pracy i siedzę, no i ostatecznie, nawet jeśli już do Pana piszę, to też z pracy. Tak, tak. Niedziela za biurkiem. Fuj. Chociaż - lepsza niedziela niż inny dzień. Bo, może to i herezja, ale ten siódmy dzień tygodnia kojarzy mi się z nudą. A tak, przynajmniej ktoś mi za to zapłaci. A skoro już przy tym jesteśmy - to płacić chcą mi teraz wszyscy. Co to za logika tego świata głupiego? Jak przez półtora roku szukałem stałego zajęcia, to nic. A teraz? W nowej pracy, po zaledwie miesiącu, dostałem podwyżkę i pochwałę (cóż, szybko załapałem ten patent, że "klikają się cycki i dupy" - swoją drogą, to przecież niezbyt skomplikowane). Ale, ale... czy większe zarobki zmotywują mnie do cięższej pracy? Może i by mnie zmotywowały, tylko... ano właśnie - stary pracodawca się o mnie upomniał. No i daje więcej. Co też mam uczynić teraz? Chyba już wiem, ale informacje te są nieoficjalne, więc ich w sieć puszczać na razie nie będę. A, i byłbym zapomniał, miałem też jeszcze dwie inne propozycje pracy - ha! Hmm... jak sam Pan wspominał - chwalipięta jest przeklęta. Zatem koniec z tym.

Inna rzecz, że kiedy już mi się sytuacja ustabilizowała i wydaje się, iż będę miał już, co do garnka włożyć... to znów gdzieś w głowie pojawiają się myśli głupie, więc nie wiadomo, jak się to wszystko skończy.

No. Tak myślę jeszcze - czegoż to Panu z nowości nie pisałem... ale chyba niezbyt wiele tych nowości. Najważniejsza to chyba ta, że moja rodzona siostra będzie miała we wtorek swój radiowy debiut (Radio Kampus 97,1 FM - równo o północy!) Tak, tak - nie mylą Pana oczy! Kiedy już będzie po emisji, to z pewnością wrzucę link do audycji na bloga, żeby Pan (i wszyscy czytelnicy), mogli z podziwem wysłuchać wykładu o wielkich perkusistach rocka. Swoją drogą - niebywałe, czym zajmują się po pracy poważne farmaceutki, czyż nie?

Pozdrawiam,

Paweł D.

PS. Biedronka to wspaniały sklep - jakież oni mają tam niskie ceny! Można np. kupić grzańca za jedyne 7,88 (a smakuje, jak każdy inny).

1 komentarz:

  1. Bardzo enigmatyczny ten list. Nawet jak dla mnie:)

    j

    OdpowiedzUsuń