czwartek, 4 lutego 2010

Fabryka owiec

Szanowny Panie,

musi mi Pan wybaczyć tę politykę. Nie wiem, co mi właściwie do głowy strzeliło. Zgadzam się z Panem całkowicie, że polityka to nudy. Powiem Panu szczerze, że nie rozumiem kompletnie ludzi pasjonujących się tym zagadnieniem. Nie jest to przecież ciekawsze od mszy świętej – ciąg następujących po sobie rytuałów. Tyle że w kościele to do czegoś prowadzi (a przynajmniej można mieć taką nadzieję). A w polityce? Mam wrażenie, że nasi wybrańcy obierają sobie cele z taką świadomością jak rozbitkowie na środku oceanu. Tak, Drogi Panie, nasz parlament dryfuje na drzwiach od kajuty kapitańskiej. Zamiast chodzić na wybory, lepiej modlić się o pomyślne wiatry. Chociaż może faktycznie trzeba trochę zmyślności, żeby zrobić żagiel z pantalonów. Swoją drogą, po co Pan chodzi na wybory? Skoro polityka nie leży w kręgu Pana zainteresowań, to ile warty jest Pański głos? To chyba dlatego legendarny Pan T. nakazywał nam większą uwagę, jeśli chodzi o te sprawy.

Och. Jak ja mam błyszczeć humorem, jeśli dyskusja nam schodzi na takie mdłe tematy? Chodźmy zatem dalej – do Pańskiego wuja chodźmy. Zapewne wiele było prawdy w jego słowach. Prawdopodobnie jego teoria góruje nad moją, przy której zresztą wcale się nie upieram. Czyli uważa Pan, że w raju mogło być nudno? Ja też zawsze miałem takie wrażenie. I znów muszę się z Panem zgodzić (co mojej naturze wcale łatwo nie przychodzi). Powiem więcej. Sądzę, że zawdzięczamy tej upadłej parze więcej, niż nam by się mogło wydawać. Skąd na przykład bierze się u mężczyzn pociąg do niegrzecznych dziewcząt? Przecież nikt nas tego nie uczy. Kobieta powinna być dobra, miła… czy nawet usłużna. A jednak jest coś, co sprawia, że - paradoksalnie - odczuwamy pewien pociąg do zepsucia. No i ta męska uległość. Ja jednak wierzę (choć generalnie trochę się to kłóci z moimi szowinistycznymi poglądami), że Adam był bezwolną kukłą. Na całe szczęście Ewa nie była taka głupia – wiedziała, że facet jak pies za nią pójdzie. A niech Pan pomyśli, co taka charyzmatyczna kobitka miała tam z życia? Ile można zwierząt doglądać? Nawet nie ma jak się bawić w żadne gierki psychologiczne. Bo o co ma być ten Adaś zazdrosny? Och, jak tak o tym pomyślę, to faktycznie straszny los mieli Ci nasi pradziadowie.

Kurcze, może powinienem częściej brać z nich przykład? Jakoś buntować się więcej. Bo muszę Panu powiedzieć, że Góra Kalwaria jakoś raj mi ostatnio przypomina.

A co do „Toksymii”, to chyba już Pan zna mniej więcej moje zdanie. Osobiście wolę Małgorzatę R. w roli reportażystki. W zasadzie to w jej książce najbardziej odpowiada mi właśnie jej opis Warszawy. To, że postacie i wydarzenia są tak głęboko zakotwiczone w tych konkretnych lokacjach. Nawet mnie denerwuje to, że ta akcja tak pędzi, bo ja bym jeszcze chętnie poobserwował niektóre miejsca jej oczyma. Cóż, jakie czasy, taka literatura – czyli taka… szybka. Co nie znaczy, że zła. Może dziś, aby przykuć czyjąś uwagę, należy podbiec, zaaplikować mu fangę w nos (właśnie!) i uciec. Widzi Pan, problem w tym, że ja w zasadzie nie czytam współczesnej polskiej prozy, dlatego ciężko mi umieścić tę książkę w odpowiednim kontekście. Podobno jest to dzieło, które bywa postrzegane nawet jako nieco staroświeckie. Chyba zatem czas zajrzeć do Kobierskiego czy Żulczyka, co by trochę obraz wyostrzyć (bo Masłowskiej się boję zwyczajnie). Z czysto ludzkiej perspektywy patrzę na dziecko Małgorzaty z zazdrością. Jakże miło by było przelewać się na papier z taką łatwością.

To już powoli kończę. Wspomnę jeszcze tylko o mojej dzisiejszej rozmowie w sprawie pracy. Okazało się, że istnieje szansa (choć niestety niewielka), że będę zarządzał oddziałem specjalnym w miejscowym Domu Pomocy Społecznej. Z pewnością zastanawia się Pan, co oznacza określenie ”specjalny”. Otóż, Szanowny Panie, ma być to takie miejsce, do którego sprowadza się mieszkańców, którzy rozbijają ład w ośrodku. Są to Ci, którzy piją, biją i wyzywają innych. Wrzuca się ich do jednego kotła, tam piłuje się ich rogi i przytwierdza im się anielskie skrzydła. Na końcu nie piją, nie biją i nie używają brzydkich wyrazów. Taka mała fabryka cudów. Myślę, że to byłoby miejsce idealne dla mnie!

Pozdrawiam serdecznie,
Paweł D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz