sobota, 6 lutego 2010

Jeźdźcy z piekła rodem!

Szanowny Panie,

ja tak czułem, że ta „Toksymia” to może być lektura nie na Pańskie gardło. Pan jest zbyt pozytywnie nastawiony do otoczenia. A tam, jak na złość, świetlistych punktów niewiele, a humoru niby dużo, ale za to ciężkiego, a może nawet czarnego. Nie, nie… to kompletnie nie dla Pana! Już chyba bardziej dla mnie, choć ja z kolei, jako pierwszej wody ponurak, negatywnie reaguję na humor wszelaki. Mówiąc szczerze – jestem jak dziewczyna z prowincji. Ja ponad wszystko cenię wzruszenia. Nie ma nic wspanialszego niż dramatyczna historia z dobrym zakończeniem!

Weźmy chociażby tę moją wizytę w kinie, o którą Pan pytał. Panie Drogi – na takie filmy to bym wydał ostatnie pieniądze! Bez żartów. „Wszystko co kocham” wprawiło mnie w permanentny stan melancholii. Muzyka, miłość, młodość, wolność i szczypta historii. Wszystko zmieszane w odpowiednich proporcjach i ze smakiem. Jestem jednak pewien, że ta piękna opowieść nie jedną osobę przyprawiła o ból głowy (hm… albo serca). Zresztą tak się sprawy mają z niżej podpisanym. Pamięta Pan, jak Panu ostatnio narzekałem na swój „podeszły” wiek i na moje smutki związane z przegranymi bitwami z Jaśnie Wielmożnym Czasem? Teraz to wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Epoka wielkich korporacji nie ma mi nic do zaoferowania. Może mi Pan nie wierzyć, ale piękne stroje, szybkie samochody i łatwe życie, to nie koniecznie to, co skrywa się pod hasłem „Marzenia Pawła D”. Wieczna młodość – oto czego chcę. Nie w dosłownym tych słów znaczeniu. Chcę ognia w sercu, idei za które warto nadstawić karku! Ha! Tylko gdzie się skryła przede mną ta iskra szlachetna?

Właśnie. Wróćmy na ziemię. Oczywiście nie chcę też żyć „ciężko”. A tu kieszenie pustkami świecą. I co począć? Trzeba iść, Islandczyka o chleb prosić. Buty obce lizać. Tyle tylko radości, że już nie czerwone. Chociaż rodzice nasi przynajmniej wroga swojego widzieli. My wroga mamy w nas samych. W tych ambicjach, w tej chciwości. Zastanawiać się zaczynam – czy Bóg ze mnie kpi, czy marketing w farmacji to rzeczywiście ta ścieżka? Przecież to nieludzko wręcz nudne; prawie jak polityka, o której dopiero co dyskutowaliśmy. Niestety, bezrobocie to również mordęga psychiczna, dlatego spróbować trzeba. Och. Globus mnie dopadł z tego wszystkiego. I jeszcze trzy godziny rozmowy rekrutacyjnej mnie czeka! Ach ten dzisiejszy, rozbudowany HR – mam wrażenie, że to tak naprawdę skrót od Hell Riders (tak, wiem - poczucie humoru we mnie wciąż jest iście młodzieńcze!).

Chętnie bym tu jeszcze coś nasmarował, ale najwyższa pora przygotować „case’y” (takie to żałosne, że nawet mi się tłumaczyć nie chce, o co chodzi). Marność Panie! Wszystko marność! Tylko wiosny czekać, wina smaku i całonocnych eskapad bez celu wyznaczonego. Wierzę, że wrócić to musi!

Paweł D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz