czwartek, 27 maja 2010

Ludzkie bestie

Szanowny Panie,

ci Włosi to naprawdę… nie mam słów… prawie kanibale, cholernicy jedni. Ale do rzeczy. Tematy Pan wymyślił bardzo ładne, ale czy takie łatwe? Kobiecy dotyk? Co ja mam, jakieś badania zrobić? No nic. I tak dziękuję.

Nie byłem wcale złośliwy wobec Pana Szanownej Małżonki. Znaczy co? W schronisku przy pieskach to już nie wypada, godności uwłacza? Czuję się obrażony. A w zasadzie to czuję się jak wypluty. Nie jest do końca takie złe. Sen już dawno nie smakował tak słodko. Trudno mi jednak stwierdzić, że ta praca jest jakoś wybitnie ciekawa. Chociaż tematów do opowieści można kilka podłapać.

Dziś na fajrant przyszła do nas jakaś wariatka, która znęcała się nad swoim owczarkiem niemieckim i policja zabroniła jej się do niego zbliżać. Pies trafił pod opiekę schroniska i jest poddawany leczeniu. Babka jest jednak uparta i podobno próbuję za wszelką cenę odzyskać swojego pupila. Dwa miesiące temu pobiła jednego z pracowników Biura Adopcji (to jest ta jednostka, w której właśnie pracuję) i trzeba było wzywać miśków, żeby ci siłą ją usunęli z terenu schroniska. Podobno i tym bykom się nie dawała. Diabeł nie kobieta. Dziś jak wychodziła, powiedziała, że się z nami porachuje. Później wszyscy mówili, żeby uważać, bo ona jest zdolna przyjść i kwasem rzucać. Perspektywa niezbyt miła, ale trzeba pochwalić dziewczynę za wybór staromodnych metod. Nie ma to, jak klasyka.

No i tak to sobie płynie. Powolutku i dosyć opornie. Życie, ot co.

Poszanowanie,
Paweł D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz