Szanowny Panie,
z uprzejmym pobłażaniem? No jak Pan chce... Chciałem Panem wstrząsnąć tak jak Pan czasem mną wstrząsa, ale koniec tych trzęsień ziemi. Teraz coś znacznie przyjemniejszego. Siedzę sobie u teściów i pośród dziwnie małych woluminów dostrzegłem sztukę o sympatycznym tytule "Jak Nanna swą córeczkę Pippę na kurtyzanę kształciła". Ta pocieszna książeczka autorstwa Pietro Aretino głosi jak to matka swoją córkę życia uczy. Nie chce aby dziewczyna byle komu kieckę zadzierała, więc tłumaczy 20 letniej (wyglądającej na 14 lat) pannie co w życiu jest ważne. Wie Pan, że lubię cytaty i sądzę, że nie ma co się silić na opowiadanie. Wystarczy oddać głos dziełu:
"Nanna: Zatem kunszt kurwiarski nie jest zawodem dla głupiej! Wcale nie wystarcza zadrzeć kiecki do góry i powiedzieć: <>. Trzeba jeszcze coś innego umieć. W przeciwnym razie zrobi się klapę tego samego dnia, w którym się interes otwarło! Ale teraz dotrzyjmy do jądra sprawy!
Kiedy ludzie usłyszą, żeś już napoczęta, znajdzie się zaraz bardzo wielu prosząc, abyś ich najpierw obsłużyła. A ja będę niby ojciec spowiednik, który uspokaja tłum podniecony, bowiem gromady posłanników będą mi szeptać do ucha swoje: ps, ps! Od razu tuzin zamówień spadnie na twą głowę. Będziemy pragnąć, aby tydzień miał tyle dni, ile ma ich miesiąc. Już widzę, jak opowiadam pokojowcowi jakiegoś pana: <>
No tak... Z jednej strony głupota takie rzeczy czytać, a już na pewno pisać. Ciekaw jestem zakończenia co ta franca wymyśli, ale zacząłem zastanawiać się nad... imieniem. Czy imię kształtuje nas, czy my imię. Moja bohaterka ma na imię Pippa i nie ma wyjścia musi być kurtyzaną. Znalazłem ciekawą stronę tłumaczącą imiona. I tak:
Paweł - W jednej dłoni trzymają dynamit, a w drugiej zapałkę, ale w chwili, gdy mają wszystko wysadzić, mówią sobie: "Uwaga! Nie działajmy pochopnie, zastanówmy się". Są budowniczymi, jak ich totem, bóbr, budują swe życie, interesy, nawet miłość.
Posiadają głęboką, ale raczej powolną inteligencję. Zużywają dużą część energii intelektualnej na sprawianie wrażenia, że są błyskotliwi i pełni humoru. Powinni akceptować się takimi, jakimi są.
Stefan - Dość tajemniczy, a raczej trudny do zrozumie nia. Ich wyobraźnia i zdolność przystosowywania są większe, niż możliwość realizacji, stąd są ludźmi trochę mrocznymi. Niczym ich totem, nietoperz, zaczynają prawdziwą aktywność z nadejściem mroku, kierując się niecodziennymi sposobami.
O ważnych imionach dla nas pisać nie będę, bo przecież każdy może sobie na tę stronę zajrzeć:
Rozśmieszył mnie jednak:
Borys - Sangwinicy, raczej oschli. Nieraz używają lodowatego tonu, który zbija z tropu lub irytuje. Nie zależy Im zresztą na tym, aby się podobać. Bywają też mściwi. Mają sztywne zasady i chętnie wpajają je innym, w razie potrzeby kijem. Ich dewizą mogłoby być: "Dłoń z betonu w stalowej rękawicy.
Chyba to jednak bzdura. Ja miałbym być "trochę mroczny"? Mam jednak fajny totem: nietoperz. Nie to co Pana bóbr. Tak czy inaczej ludzie w imiona swoje wierzą. Podobnie jak wierzą w swoje znaki zodiaków. Ostatnio też czytałem horoskopy. I muszę powiedzieć, że wszystko zgadzało się. Jak oni te horoskopy piszą, że można je zawsze odnieść do swojego życia? Gdyby nie to, że znam jedną kobietę piszącą horoskopy to bym im uwierzył. Nie... nie uwierzyłbym. Przecież ja i Pan jesteśmy spod jednego znaku zodiaku. Urodziliśmy się w jednym roku. Między nami są dwa dni różnicy i Pan jest inny ode mnie a powinniśmy czytać te same horoskopy. A zatem bzdura nad którą nie warto się rozwodzić. Skoro tak, to czemu ludzi ciągnie do takich cudów? Czemu interesuje ich co jakiś redaktor ma do powiedzenia o nich samych? Czy sami siebie nie znamy najlepiej? Czy pan jako ta "kropka" nie zna się najlepiej?
Kropce przecinek salutuje
Stefan W.
Jest jakiś problem i mój cytat nie może być cytatem. Przepraszam Pana Pawła i czytelników.
OdpowiedzUsuńStefan W.
strona , która podałeś mówi cała prawde o mnie:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Małgorzata