Szanowny Panie,
nigdy nie miałem takich problemów jak Pan z patrzeniem się na ludzi. W zasadzie to ja się na ludzi gapię, jopię, świdruję... etc. Mam nawet taką przypadłość, że sobie idę ulicą i... patrzę... i zgaduję po wyrazie twarzy, jaką to historię ma ten człowiek. O ten na przykład ma grube okulary, nalaną tłustą twarz, niemyte włosy więc na pewno jest agentem obcego państwa.
W zasadzie to uwielbiam patrzeć na ludzi w metrze i wcale nie przejmuje się ich potępiającym wzrokiem. Przecież zaraz wysiądę, albo on-ona wysiądzie i już w życiu się nie spotkamy. A tak przez jakiś ułamek życia ta osoba tuż obok, siedząca na przeciwko dzieli ze mną tą samą taśmę. Zupełnie obca postać dzieli ze mną kawałek życia, choćby tak mało ważnego jak jazda jednym środkiem lokomocji. Warto tą osobę zapamiętać, albo dać się zapamiętać. A nawet nie zapamiętać tylko w tym małym momencie dzielić z nią rzeczywistość jeszcze bardziej niż poprzez sam fakt wspólnej jazdy pojazdem. Środkiem na to jest zwyczajne gapienie się i zmuszanie do myśli: "czego on się gapi?", "czy ja mam coś na twarzy?", "to nie eleganckie", "chyba się mu podobam", "pogapię się na niego, skoro i on się gapi", "znamy się czy co?", "idiota".
Myślę, że kościelne baby które wciskają się na zdjęcia i taśmy ślubów właśnie po to robią, żeby gdzieś być zapisaną, zapamiętaną. Cholera właśnie porównałem się do wkurzających bab... no ale chyba coś w tym jest. A nawet gorzej, bo przecież mój wzrok, moja osoba zostanie na wieki zapisana w mózgu i może kiedyś gdzieś zostanie odtworzona... a taka taśma może spłonąć, zaginąć.
Polecam Panu to gapienie. Dostanie Pan w mordę od dresa i tyle się stanie, że poczuje Pan pięść na twarzy, straci Pan dwa zęby, albo Pan sam pozbawi gapiacza (to obiekt na który się gapimy) uzębienia... będzie Pan w czyimś życiu, kogoś bardzo obcego. I chwila zostanie utrwalona. Kto wie, czy ten ktoś nie będzie opowiadał historii swoim wnuczętom: pamiętajcie malcy, że czasem żeby być trzeba się bić. Na tym przykładzie wychowany zostanie jakiś żołnierz, który to całkiem prawdopodobne, zostanie bohaterem na wojnie, uratuje swoich przyjaciół, obroni kochaną Ojczyznę przed najeźdźcą. A na grobie bohatera napisane zostanie "Bo się gapił". I to będzie Pan! To Pan się gapił!
Problem jest tylko jeden. Pan niestety, ale ma brzydki zwyczaj słuchania muzyki podczas podróżowania. Jeździ Pan wszędzie z tymi słuchawkami w uszach. I to one odcinają Pana od świata rzeczywistego. Sprawiają, że jest Pan niewidzialny dla świata, że nie bierze Pan w nim udziału. Nie potrafiłbym tak jak Pan siedzieć sobie w dajmy na to w 709 i ustawić muzyczną barierę. Barierę między mną a otaczającym, smrodliwym, spoconym i stękającym... ale światem. Potrzebuję ludzkich rozmów, gadek, westchnień, klaksonu samochodów, szumów, dźwięków silnika. To część bez której wszelkie poruszanie się jest bez sensu. Ja wiem, że korzystanie z 709 nie jest rzeczą przyjemną i można bez niej żyć. Ale skoro nie ma człowiek potrzeby wsłuchiwania się w dźwięki przejazdu z Piaseczna do Warszawy, to może też nie mieć potrzeby słuchania ulic dajmy na to Katmandu w Nepalu, szumu morza, itd, etc.
Pozdrawiam w piękną niedzielę
Stefan W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz