sobota, 5 marca 2011

Dekobietyzacja

Szanowny Panie,

zastanawia się Pan z pewnością, gdzie jestem i co robię. Zaskoczę Pana. Otóż – oddaję się konsumpcji. Właśnie wcinam kanapkę z dżemem z Biedronki. To już coś, ale jest tego więcej. Dziś po pracy poszedłem do sklepu i tak po prostu, jak prawdziwe panisko, zakupiłem sobie trampki. I to wcale nie takie najtańsze. Firmowe. Nie wiem co prawda, cóż to jest za firma, ale taki znaczek, co go już widziałem gdzieś. A, i jeszcze, jeszcze – całą paczkę maszynek do golenia też zakupiłem. Ha! Jak to śpiewał Lech Janerka: „Jezu, jak się cieszę z tych króciutkich wskrzeszeń, kiedy pełną kieszeń znowu mam”. Albo Pezet (wersja dla młodszego pokolenia – taka bardziej wprost i bez spinki): „Lubię, kiedy mam w kiermanie forsę” . No bo co tu dużo mówić. Jestem pracownikiem firmy farmaceutycznej. I na razie nigdzie się nie wybieram. Co to znaczy? Sam jeszcze nie wiem. Na razie tyle, że trudno mi się zmusić do jakiejkolwiek aktywności pozazawodowej. Słuszność miał ten nasz Zbłąkany Czytelnik – „brzuszki pełne i mózgi leniwe”. Tylko chcę sprostować. Brzuszek pełny i mózg leniwy. Bo przecież Pan, Panie Stefanie, trzyma formę i nawet stosuje Pan pewne środki represji, co by mnie zmusić do blogowej aktywności. Zatem, drogi Zbłąkany Czytelniku, to tylko ja, tylko ja leniem śmierdzę…

…ale

…ale tak też sobie pomyślałem – czym też jest ta nasza Fanga. Inaczej. Do czego służy? Przecież nie jest to niewinna wymiana myśli. Moglibyśmy to robić poza sferą dostępną dla pierwszego lepszego poszukiwacza pornografii. Przecież wychodzimy do ludzi. I Pan to dobrze wie. I Pan ma szacunek dla Czytelników. I rozumie Pan, że musimy utrzymać pewne tempo. Musimy zachować regularność. Czytelnika trzeba karmić. Jak rybki. Tylko, co my z tego mamy? Przecież nawet nie wygraliśmy tego „Bloga Roku”! Znaczy, ok, nie spodziewałem się wygranej, ale znowu zwycięzcy też jakoś na kolana nie rzucili formą i treścią (z tego przynajmniej, co mi Panienka J. przekazała). Czyli jesteśmy dupy. I nasz blog, jako twór sam w sobie, jest nic nie wart. To znaczy – jako produkt, jako forma literacka. No bo zawsze pozostaje fakt, że koniec końców – zostawiamy ślad. Mało tego. W pewien sposób próbujemy tu odmalować przecież nasze portrety. Tak mnie się zdaje przynajmniej. Nie wiem, co to za zboczenie, ale coś w tym być musi. No i tak też sobie myślę, że jeśli jest tak faktycznie, to moje niepisanie jest tak samo wartościowe, jak Pańskie ekspresowe odpowiedzi. Toż to kwintesencja mojego jestestwa. Uzależnienie od „chcenia”. Bo ostatnio pisać mnie się po prostu nie chciało. I na początku się zmuszałem, ale czym bardziej się zmuszałem, tym bardziej mnie się nie chciało. No i pojawiło się w mojej głowie motto pewnej mojej koleżanki „ZDROWIE WAŻNIEJSZE”, co w wolnym tłumaczeniu może oznaczać: „od pisania pod presją, to można tylko wrzodów dostać”. Oczywiście hasło jest dosyć uniwersalne i zależnie od sytuacji może oznaczać w zasadzie wszystko, nie mniej jednak to też na pewno oznaczać może. Zatem proszę zwrócić tylko uwagę na to, jak wymowne było to moje milczenie (kiedy to sobie uświadomiłem, to aż oniemiałem). Przecież teraz wszyscy nasi Zbłąkani Czytelnicy wiedzą o mnie więcej, niż wiedzieli wcześniej. Tyle kart odkryłem. Tyle prawdy o sobie (nie)powiedziałem! Niechluj. Bałaganiarz. Leniwy. Naciągający rzeczywistość do swoich potrzeb. Manipulant. Do tego przekonany, że wszystko ujdzie mu na sucho. Czy udało mi się przekuć porażkę na zwycięstwo? Chciałbym, żeby zostało to tak odebrane.

Ale zostańmy na chwileczkę przy tych „Blogach Roku”, bo to nawet zajmujące. Znaczy, wie Pan, ja bywam czasem wyjątkowo leniwy jednak i mnie się tych innych blogów czytać nie chciało, ale o uszy mnie się obiło, że wszystkie te wynurzenia pochodzą od takich ludzi pomiędzy 26 a 32 rokiem życia, co chcą światu udowodnić, że chociaż nie są już młodzi, to wciąż są fajni.



Tak.



No cóż.



Jedyne co teraz przychodzi mi do głowy, to nazwisko Hanka Bielicka.

Dobra, dobra. Muszę przecież coś rzeczowego napisać. O! Mam! Kobiety są głupie. Tak. Znaczy, jest kilka fajnych, ale tak generalnie, to są głupie, prawda? Co Pan o tym myśli?

Pozdrawiam,

Paweł D.

1 komentarz:

  1. Panie, to zakończenie tak z dupy. To jakoś trzeba wprowadzić takie stwierdzenie, a nie tak jak dupa zza krzaków.

    A co do Bloga Roku to tam trzeba było wysyłać smsy, czyli zadbać o PR, napisać czytelnikom, co muszą zrobić, żeby ich ulubiona Fanga została blogiem roku. A nie tak wystartować i liczyć, że się samo załatwi. Frustratka każdy swój wpis w odpowiednim okresie kończyła informacją na temat tego jak uczcić jej wyjątkowość za pomocą złotego czterdzieści i komórki.

    OdpowiedzUsuń