Szanowny Panie,
co to ma znaczyć? To ja Pana nakręcam. Wydaje się mi, że dotykam do żywego. Chciałem aby Pan zaczął mi wypominać od ignorantów. Że to Pana wspaniały świat i w ogóle cuda niewidy, że się nie znam i w ogóle najlepiej abym się nie odzywał a mnie tu Pan taką spolegliwością zaskakuje. Nie ładnie. Czyżby jedyna osobą, z którą toczy Pan niekończące się akademickie spory miała być panna J.? Odchodzę na dalszy plan chlip chlip... łezka zatoczyła się w moim oczku.
Pytał się Pan o targanie drewna? A bardzo fajnie było. Gdy coś takiego krąży w powietrzu, coś przy czym ciężko pracujemy fizycznie i do tego mamy dobry humor, pogodę oraz towarzystwo to piwko smakuje jak wisienka na torcie. To w takie dni buzię robi się w ciupek i rozgląda dookoła z myślą jak tu jest ładnie, cudnie i jakiego ja mam farta, że cholera przyszło mi żyć. No niestety zachwycanie się pierwszymi dniami wiosny skończyły się temperaturą i zawalonym nosem. A już w poniedziałek trzeba było się zebrać i pójść do pracy. Ech ta rzeczywistość zawsze nas dogoni. Z drugiej strony czy rzeczywistością nie jest ta przyjemność płynąca z wysiłku fizycznego przy przenoszeniu drewna, albo wrzucaniu piłki do kosza? Rzeczywistość nie równa się jednak rzeczywistości. To jakoś tak wymyślone, że żeby docenić wolną sobotę i niedzielę trzeba przetyrać aż pięć dni pracy. I to jeszcze musi być ładny weekend abyśmy nie narzekali na czym świat stoi. Jesteśmy cholernie narzekającym gatunkiem, czy nie?
Z ukłonami
Stefan W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz